Mendel Gdański to główny i tytułowy bohater noweli Marii Konopnickiej napisanej w roku 1890. Autorka opowiada w tekście o losach starszego mężczyzny pochodzenia żydowskiego, który całe swoje życie spędza w Warszawie, pracuje tam, wychowuje wnuka i uważa je za swoją „małą ojczyznę”. jednak w życiu Mendla niespodziewanie nadchodzą wydarzenia, które sprawiają, że mężczyzna bezpowrotnie traci całe swoje serce do miasta, w którym spędził dekady. Są one związane z narastającym w społeczeństwie antysemityzmem.
Mimo swojego nazwiska, Mendel Gdański całe życie spędził w Warszawie, prowadził tam warsztat introligatorski. Człowiek ten był dopasowany do lokalnej społeczności. Dobrze żył z sąsiadami, a jego wnuk, dziesięcioletni Jakub, uczęszczał do miejscowej szkoły. Zdawało się zatem, że życie Mendla będzie dalej upływać w spokoju, na codziennej uczciwej pracy i na modlitwie. Mężczyzna starał się wychować wnuka w zgodzie z obyczajami i wiarą swojego narodu, co było akceptowane przez innych ludzi z jego środowiska. Można więc powiedzieć, że Mendel był zasymilowanym Żydem i nic nie stało na przeszkodzie w jego pokojowej koegzystencji z innymi mieszkańcami Warszawy.
W mieście jednak coraz bardziej narastały niepokoje, szerzyły się antysemickie hasła. Coraz częściej przywoływano fałszywe stereotypy dotyczące Żydów, próbując znaleźć winnych licznych niepowodzeń całego narodu polskiego. Spowodowało to ostatecznie wybuch pogromu, w trakcie którego zaatakowano również Mendla, a jego wnuk został trafiony rzuconym w jego głowę kamieniem. Uczynili to dobrze znani Mendlowi ludzie; byli to nawet osoby takie jak zegarmistrz, znający mężczyznę od dawna, dający się zwieść uprzedzeniom wobec Żydów. Wściekły tłum odstąpił od atakowania starca i dziecka, dopiero gdy w ich obronie stanął student mieszkający w tej samej kamienicy. Jego postawa otrzeźwiła wściekłą masę, mimo to pogrom skończył się także lekkimi obrażeniami Jakuba.
W Mendlu jednak z powodu tych wydarzeń dokonała się prawdziwa zmiana. Popadł on w smutek, odprawił także modlitwy towarzyszące zwykle śmierci bliskiej osoby. Tłumaczył to faktem, że umarło w nim serce dla miasta, w którym spędził całe swoje życie. Jego mieszkańcy zawiedli go i skrzywdzili, mimo iż od lat żył między nimi i nigdy nie wyrządził im żadnej przykrości, wręcz przeciwnie, był ważnym i uczynnym członkiem tej społeczności. Po takim ataku Mendel nie mógł zatem kochać miasta, które odrzuciło go na podstawie fałszywych oskarżeń i nie wahało się przed wyrządzeniem mu krzywdy jedynie z powodu jego pochodzenia.
Utrata serca do Warszawy w przypadku Mendla łączy się zatem bezpośrednio z pogromem, jaki miał miejsce i nie był przez mężczyznę w żaden sposób zawiniony. Mendel nie mógł już ufać swoim sąsiadom, wiedząc, że w każdej chwili są oni gotowi uznać go za obcego i bez wahania podniosą na niego rękę na podstawie fałszywych oskarżeń, mimo iż znają go osobiście od wielu lat. Raz straconego w ten sposób zaufania nie da się łatwo odzyskać i można zatem zrozumieć, dlaczego Mendel czuł się, jakby chował bliską mu osobę, mimo iż z pogromu wyszedł obronną ręką, między innymi dzięki interwencji studenta.
Aktualizacja: 2024-11-12 18:28:10.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.