Literatura to stara przyjaciółka ludzkości. Należy przy tym do specyficznego grona bliskich, którzy nieraz potrafią powiedzieć o nas więcej, niż my sami. Szczególnie jeżeli chodzi o przeżywane historie. Mówiąc całkowicie wprost - literatura to skarbnica wiedzy o życiu, ujęta z wielu różnych perspektyw. Może oddawać zarówno spojrzenie jednostki, jak i całych narodów, co pozwala na ich konfrontację. Szczególnie mocno widać to na przykładzie tragedii, jaką jest celowe niszczenie ludzi i ich zbiorowości. Aby dobrze zrozumieć tragedię tych wydarzeń, trzeba na nie bowiem spojrzeć z obu perspektyw - szczegółowej oraz wspólnej, ogólnej. W poniższej pracy przyjrzymy się, jak literatura oddaje problem podwójnej perspektywy niszczenia życia jednostek i narodów na przykładzie fragmentów Drogi donikąd Józefa Mackiewicza oraz zbioru Pożegnanie z Marią Tadeusza Borowskiego.
Droga donikąd jest obrazem przedstawiającym okupację Wileńszczyzny przez ZSRR w czasie II wojny światowej. Zwykliśmy mówić o tych wydarzeniach językiem historyków, deliberować zimnym tonem rzetelnego grona naukowców. Józef Mackiewicz przedstawia nam jednak spojrzenie ludzi, którzy to przeżyli. Na tle znanych nam faktów widzimy więc życia wileńskich Polaków, ich małe grzeszki i szarą codzienność. Należy dodać, niezwykle szybko szarzejącą pod "dobrotliwym" spojrzeniem wujka Stalina. Dość jednak spoufalania się ze zbrodniarzami, których miejsce słusznie jest pośród ciemności zapomnienia. Przyjrzyjmy się tym, których życia jego bezduszne rządy naznaczyły.
Główny bohater powieści, Paweł, wspomina w jednym z fragmentów funkcje rakarza magistrackiego. Urzędnik ten wyłapywał co jakiś czas psy na ulicach miasta. Nie był dla nich szczególnie okrutny, niemniej przestraszone zwierzęta potrafiły przeraźliwie skomleć. Było to dla mieszkańców tak przykre, że specjalne prawa nazywały rakarzowi zakończyć swoją pracę przed godzinami porannymi. Nie chciano bowiem choć minimalnymi oznakami cierpienia zwierząt deprymować idące do szkoły dzieci.
Paweł tymczasem obserwował, jak w biały dzień "humanitarna" władza radziecka prowadziła szeroko zakrojoną wywózkę. Wyrzucano ludzi z domów, goniąc do pociągów jadących w miejsca, przy których piekło jawi się jako przytulny kurort. Nikt nie protestował, a władzy nie obchodził skutek tego horroru na opinię społeczną.
Wyżej przytoczony fragment pokazuje znany nam z historii proceder deportacji. ZSRR, idąc śladami tuz imperializmu pokroju Babilonu, Persji czy Asyrii, skazywało na ten los całe narody. Polacy również doświadczyli przymusowych deportacji, które stanowiły zmyślny akt ludobójstwa, przeprowadzony zarazem na tkance biologicznej, jak też duchowej narodu. Deportowani byli wszak odrywani od swojej kultury, nie mogli ani tworzyć, ani chłonąć rdzennej dla siebie cywilizacji. Tyle jednak z perspektywy społecznej.
Paweł obserwuje to jako naoczny świadek. Widzi i opisuje los jednostki, gnanej przez radzieckich jegrów do bydlęcych wagonów. Nagle deportacja przestaje być odległym, choć nadal strasznym, wydarzeniem z kart historii narodu. Staje się realną tragedią życia pokolenia, z którym możemy się utożsamiać. To ważna lekcja zaciera bowiem dystans między ludźmi będącymi częścią historii a nami.
Innym ważnym spojrzeniem na ten problem jest zbiór opowiadań Pożegnanie z Marią. Tadeusz Borowski przeżył moralną wyższość "rasy panów", zasmakowawszy obozu koncentracyjnego. To straszliwe miejsce również znamy z kart narodowej historii - fabryki śmierci miały być grobem Polski w znaczeniu biologicznym. Borowski może o tym powiedzieć znacznie więcej, opisuje bowiem sytuację pojedynczych więźniów. Nagle coś, co dotyczy zbiorowości, staje się niezwykle nasycone detalami. Autor wyrywa niejako siebie i swoich współtowarzyszy niedoli z bezimiennego tłumu ubranego w pasiaki. Nadaje ich cierpieniu twarze, przez co możemy zdać sobie sprawę ze spektrum wyrządzonego ofiarom niemieckiego rasizmu horroru. Zarazem nadal pozostaje to częścią historii zbiorowości, tragedią narodu.
Jak widać, literatura pozwala na uzyskanie szerszego obrazu historycznych tragedii. Dzięki niej możemy przyjrzeć się wielkim okrucieństwom XX wieku z perspektywy ich uczestników, doświadczyć "osobistego piekła". To niezwykle istotne spostrzeżenie oddaje bowiem ofiarom ich indywidualizm i człowieczeństwo. Historia narodów ma bowiem brzydką skłonność do traktowania jednostki z ignorancją beztroską. Zapomina, że nie jesteśmy homogeniczną grupą, a dobrowolnym zrzeszeniem indywidualnych ludzi, których łączą rozliczne relacje - również narodowe. Możliwość spojrzenia indywidualnego bez atomizowania szerszej perspektywy ustawia zarazem te tragedie w pewnym kontekście, nadaje jej miejsce pośród milionów innych. Otrzymujemy dzięki temu prawdziwy, pełny obraz cierpienia - zniszczenia życia człowieka, a przez to niszczenia bytu całego narodu.
Aktualizacja: 2022-12-20 10:54:12.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.