W dorobku Henryka Sienkiewicza znajdują się liczne dzieła: Quo vadis, Krzyżacy, Trylogia (Ogniem i mieczem, Potop, Pan Wołodyjowski) czy W pustyni i w puszczy. Nic więc dziwnego, że autor otrzymał Literacką Nagrodę Nobla za całokształt twórczości. Wokół jednego z największych dzieł: Quo vadis rodzą się liczne pytania, na które odpowiedzi chcielibyśmy zyskać od samego autora.
Dziennikarz: Dzień dobry, dziękuję, że udało nam się umówić na rozmowę.
Henryk Sienkiewicz: Dzień dobry, zawsze chętnie porozmawiam o literaturze.
Dziennikarz: Akcja Quo vadis rozgrywa się w I wieku n.e. Skąd inspiracja właśnie tym okresem historycznym?
H.S.: Przede wszystkim z sytuacji politycznej. Powieść publikowałem pod koniec XIX wieku, kiedy Polska od 100 lat była pozbawiona niepodległości. Zauważyłem analogię między prześladowaniami pierwszych chrześcijan a sytuacją Polaków, żyjących pod rządami zaborców. Chrześcijanie przetrwali, więc stwierdziłem, że to może dodać rodakom nadziei na odzyskanie niepodległości.
Dziennikarz: Z pewnością tak było. Czy właśnie dlatego zakończenie powieści jest szczęśliwe?
H.S.: Tak, między innymi z tego powodu. Poza tym chciałem pokazać, jak dużą moc ma wiara. Winicjusz nawrócił się i mógł zacząć szczęśliwe życie z ukochaną. Podkreśliłem też, że Neron przeminął, jak klęska żywiołowa, a chrześcijaństwo przetrwało. Zakończenie pokazuje, że dobro zawsze wygrywa ze złem, chociaż ta walka często nie jest łatwa i wymaga ofiar. Podobnie było w Polsce, chociażby podczas powstań.
Dziennikarz: Skoro już wspominamy o bohaterach – która postać jest pana ulubioną i dlaczego?
H.S.: Wydaje mi się, że właśnie Marek Winicjusz. Lubię bohaterów dynamicznych, którzy na przestrzeni akcji całkowicie zmieniają swoje podejście do życia, przechodzą stopniową przemianę. Młody patrycjusz, stawiający na pierwszym miejscu korzystanie z życia, przyjął wiarę chrześcijańską i był gotowy umrzeć na arenie, podobnie jak jego ukochana. Pokazałem jego drogę, wątpliwości, początkową niechęć do chrześcijaństwa. Nawrócenie nie jest proste, ale człowiek jest w stanie się zmienić – tak uważam, dlatego przedstawiłem to na przykładzie Winicjusza.
Dziennikarz: Jego ukochaną, Ligię, można uznać wręcz za ideał kobiety. Czy właśnie taka miała być ta postać?
H.S.: Tak, chodziło przede wszystkim o pokazanie, że fizyczne piękno to nie wszystko. W powieści nie brakuje urodziwych kobiet, jak chociażby Poppea. Żona Nerona była jednak zła do szpiku kości, a Ligia ma piękną duszę. Chciałem, żeby postrzeganie Ligii stopniowo się zmieniało, wraz z tym, jak poznaje ją Winicjusz. Początkowo dostrzegał tylko jej urodę, z czasem przekonał się, że to po prostu dobra kobieta, która nawet jego jest w stanie zmienić na lepsze. U Ligii można też znaleźć podobieństwo do idealnej polskiej żony i matki – jest chrześcijanką, mimo urody zachowuje skromność, opiekuje się ukochanym.
Dziennikarz: Z pewnością można ją postrzegać w taki sposób. Na koniec zapytam – wiemy, że tytuł jest inspirowany spotkaniem świętego Piotra z Chrystusem. Skąd jednak właśnie taki pomysł?
H.S.: Inspirację najłatwiej znaleźć w podróży. Wizyta w kościele Domine Quo Vadis natchnęła mnie do napisania powieści, której akcja będzie umiejscowiona właśnie w Rzymie czasów pierwszych chrześcijan.
Dziennikarz: To kolejny dowód, że zdecydowanie warto podróżować. Dziękuję za rozmowę.
Aktualizacja: 2022-12-04 17:04:11.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.