Autorką opracowania jest: Adrianna Strużyńska.

Powieść Witolda Gombrowicza Ferdydurke wpisuje się w nurt egzystencjalny. Na pierwszym miejscu znajduje się człowiek oraz relacje z otoczeniem. Egzystencjaliści analizowali los jednostki: wolnej i odpowiedzialnej za siebie. Warto jednak wziąć pod uwagę, że wewnętrzną wolność można bardzo szybko stracić, jeżeli człowiek przestanie być autentyczny i pozwoli innym się uprzedmiotowić. Właśnie taka sytuacja została przedstawiona w powieści Gombrowicza - główny bohater cały czas szukał wolności, ale nie mógł jej znaleźć, ponieważ wpadał z jednej formy w drugą.

Autor celowo uczynił głównym bohaterem swojej powieści człowieka całkowicie przeciętnego, z którym czytelnikowi łatwiej jest się utożsamić. Józia Kowalskiego można nazwać everymanem, jest pozbawiony wyrazistych cech charakteru, nawet jego imię i nazwisko są pospolite. Każdy z odbiorców może się z nim porównywać, zastanawiać się, jak zachowałby się w tej samej sytuacji.

Postać Józia ukazuje koncepcję człowieka stworzoną przez Gombrowicza. Kowalski w rzeczywistości sam nie wiedział, kim jest. Z jednej strony był dorosłym mężczyzną, a z drugiej - niedojrzałym młodzieńcem. Nie miał własnej rodziny, nie zrobił kariery. Jedynym punktem zaczepienia było dla niego pisanie, jednak jego dzieło zostało brutalnie skrytykowane przez profesora Pimkę. Chaos, który panował w życiu Józia, dawał innym ludziom szerokie możliwości przejmowania kontroli nad jego życiem oraz wciskania go w różne formy i narzucania mu gęby.

Józio nie miał więc wewnętrznej wolności. Niektórzy bohaterowie, jak np. Młodziakowie, na własne życzenie przyjmowali różne formy, dzięki nim czuli się bezpieczni i akceptowani. Kowalski odbierał to jednak w całkowicie inny sposób - formy i gęby go zniewalały, nie czuł się sobą, wszędzie gdzie się udał, uderzała go wszechobecna sztuczność. Józio miał wrażenie, że jest bardziej aktorem, niż prawdziwym człowiekiem. Ze stancji Młodziaków uciekł na wieś, ale nawet w dworze w Bolimowie nie odnalazł autentyczności - był upupiany przez ciotkę Hurlecką, wciskano mu formę młodego szlachcica. Następnie wpadł na pomysł desperackiej ucieczki i porwał Zosię Hurlecką. Nawet taki przejaw wewnętrznej wolności i odwagi nie dał mu jednak poczucia, że sam może o sobie decydować. Natychmiast znowu miał wrażenie, że jest uwięziony.

Z powieści płyną dość przygnębiające wnioski: człowiek nigdy nie jest tak naprawdę sobą. W największej mierze kształtują go relacje z innymi. Ludzie nakładają na siebie wzajemnie różnego rodzaju formy lub sami je przybierają, aby dopasować się do otoczenia. Zachowanie wykraczające poza akceptowaną w danej społeczności formę, miało swoje konsekwencje. Kiedy Józio zaczął okazywać na stancji Młodziaków infantylne zachowanie oraz konserwatywne poglądy, Zuta i Młodziakowa przyprawiły mu straszną gębę, zaczęły czuć się w jego towarzystwie niekomfortowo, chciały pozbyć się go z domu. Za cenę akceptacji, człowiek niejednokrotnie musiał się więc wyrzekać własnej tożsamości.

Józio z czasem stawał się coraz bardziej zdesperowany, aby odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Niestety uciekając z Bolimowa zdał sobie sprawę, że wolność jest niemożliwa do osiągnięcia. Nie był w stanie uciec przed formą, pupą, gębą, zależnością od drugiego człowieka. Nikt nie jest samotną wyspą, potrzebujemy relacji społecznych, aby żyć. Funkcjonowanie w społeczeństwie wiąże się jednak z dostosowywaniem do innych.


Przeczytaj także: Ferdydurke - lekcja polskiego. Streszczenie i interpretacja fragmentu

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.