Opis przeżyć wewnętrznych Odyseusza podczas podróży do Itaki

Autorka opracowania: Marta Grandke.
Autor Homer

Odyseusz przez wiele lat wracał do rodzinnej Itaki spod Troi. Był bohaterem tej wojny - to dzięki jego pomysłowi z zastosowaniem konia trojańskiego Grekom udało dostać się do miasta. Powinien więc być z siebie dumny, był jednak już raczej zmęczony trwającą kilka lat wojną. Chciał już tylko wrócić do rodzinnej Itaki, do żony Penelopy i syna. Tęsknił za nimi wyjątkowo mocno i nie mógł się już doczekać chwili, w której weźmie ich w ramiona i serdecznie uściska.

Jednak Odyseusz popełnił błąd i naraził się na gniew boga Posejdona. W chwili pysznej dumy wyjawił on bowiem swoje prawdziwe imię cyklopowi Polifemowi, którego także oślepił. Polifem był synem Posejdona, dlatego też Odyseusza zaczął ścigać gniew pana mórz. Im bardziej Odyseusz pragnął powrócić do domu, tym więcej przeszkód napotykał na swojej drodze. Posejdon był bowiem mściwy i nie zamierzał tak łatwo odpuścić bohaterowi. Odyseusz powinien więc się bać tego, co może go spotkać z ręki Posejdona, był on jednak przede wszystkim wyjątkowo zdeterminowany. Miał cel i postanowił się go trzymać za wszelką cenę.

Droga Odyseusza była jednak bardzo trudna. Kolejne przeszkody wydłużały jego powrót do domu, a tęsknota zaczynała być wręcz nieznośna. Czasami Odyseuszowi zdawało się, że już nie wytrzyma ani sekundy dłużej tego okropnego uczucia. Wspominał wówczas swoją żonę i ból przeszywał jego serce. Trwało to jednak tylko przez moment i po chwili Odyseusz znów zabierał się do pracy, wiedząc, że inaczej nie ma szans na ponowne ujrzenie swojej rodzinnej ziemi. Próbował on odciąć się od uczuć, które zalewały jego serce i sprawiały, że każda chwila ciągnęła się niczym całe lata.

Czasami, gdy wszystko zaczynało się uspokajać, gdy na horyzoncie nie było widać żadnych nowych problemów, Odyseusz pozwalał sobie na odrobinę nadziei. Zaczynał dopuszczać do siebie myśl, że może to już, że może Posejdon dopełnił już swojej zemsty i dał już Odyseuszowi spokój. Że może już za chwilę popłynie pewnie i spokojnie do Itaki, za którą tak tęsknił.

Jednak rozmyślania takie nie trwały długo, ponieważ Odyseusz doświadczał nowych problemów, sprowadzonych na niego przez fatum. W takich momentach rozpacz przygniatała go niczym ciężki głaz, do tego stopnia, że nie był on w stanie złapać nawet oddechu. Uznawał wówczas, że nie ma sensu żyć nadzieją, skoro jej utrata tak bardzo boli. Lepiej skupić się na wykonywaniu zadania. 

Odyseusz stopniowo tracił także swoich towarzyszy, a śmierć każdego z członków załogi sprawiała, że odczuwał ogromny smutek. Był on bowiem przywiązany do ludzi, z którymi spędził wiele lat, a ich śmierć była kolejnym strasznym wydarzeniem, jakie zsyłał na niego okrutny los. Odyseusz trwał więc w niekończącej się żałobie, wiecznie rozpamiętując ludzi, których utracił. Czuł się samotny, miał wrażenie, że na tym świecie nie pozostał mu już nikt bliski. Zaczynał sądzić, że może po prostu jest skazany na porażkę, a jego wysiłku nie mają sensu. Rozważał poddanie się fatum. Miał wrażenie, że nic nie jest w stanie zmienić jego sytuacji i wygłuszyć bólu, który towarzyszył mu już przez cały czas.

Jednak Odyseusz nie poddał się i pewnego dnia jego marzenie się spełniło. Przybił do brzegów swojej ukochanej Itaki. Z początku był zbyt oszołomiony i zmęczony, by cieszyć się tym faktem, nie wiedział także, czy jego najbliżsi wciąż żyją. Jednak wraz z kolejnymi krokami stawianymi na ojczystej ziemi, w serce Odyseusza wlewała się siła i nadzieja.


Przeczytaj także: Kartka z pamiętnika Odyseusza

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.