Autor Homer
Autorką opracowania jest: Marta Grandke.

To już kolejny dzień na morzu, kiedy to Itaka jest wciąż tak samo odległa, jak pierwszego dnia po zakończeniu się wojny trojańskiej. Mój dom jawi mi się już jako majak senny, tracę powoli pewność, czy on na pewno istnieje, czy może jednak wyśniłem go pewnej nocy i nikt tam na mnie nie czeka?

Nie wiem, od jak wielu dni żeglujemy w poszukiwaniu drogi powrotnej. Straciłem rachubę już dawno temu, zbyt jestem skupiony na utrzymaniu przy życiu siebie i swoich towarzyszy. Oni wszyscy są przestraszeni, nieustannie szepczą coś o gniewie boskiego Posejdona. Są przekonani, że zginą na tym statku, a ja nie wiem, co miałbym zrobić, żeby ich przekonać, że wszyscy przeżyjemy. Sam już bowiem tracę w to nadzieję.

Pewnej nocy przepłynęliśmy obok wyspy, z której dobiegał przepiękny śpiew. Nigdy czegoś takiego nie słyszałem, a moja żona posiada piękny głos. Te cudowne dźwięki szybko przypomniały mi o istnieniu okrutnych morskich kreatur. Na wyspie musiały mieszkać syreny. Niemal słyszałem, jak wzywały mnie po imieniu, a ich słowa stawały się coraz wyraźniejsze, w miarę jak zbliżaliśmy się do zamieszkanej przez nie wyspy.

Nie miałem czasu do stracenia, jeżeli mieliśmy wszyscy przeżyć to spotkanie, to musiałem działać jak najszybciej. Zwołałem moich towarzyszy - oczarowanych wspaniałym śpiewem tak samo jak ja na początku - i wytłumaczyłem im, z jakimi potworami mamy do czynienia. Gdybyśmy dali się zauroczyć syrenom, nie wyszlibyśmy cało z tej wyprawy, ginął bowiem każdy człowiek, który dał się im uwieść. Ja jednak miałem na nie sposób, który szybko wyjaśniłem towarzyszom.

Każdy z nas zalepił sobie uszy woskiem. Dzięki temu nie słyszeliśmy syreniego śpiewu i szybko odzyskaliśmy trzeźwość myślenia i rozsądek. Sam rozkazałem przywiązać się do masztu naszego statku, nie ufałem bowiem swojej słabej, ludzkiej woli. Jestem wszak tylko człowiekiem, a niecne syreny posługują się podstępem i czarami. Musiałem być pewien, że nie podążę za ich głosem, a sznury miały mnie przed tym uchronić.

Tak przygotowani minęliśmy wyspę, na której mieszkały syreny. Faktycznie dziwne były te morskie panny, w połowie ludzie, w połowie ptaki. Gdyby nie te pióra i szpony, byłby one niezwykle piękne. Gdy je mijaliśmy, zawodziły one w naszym kierunku, starając się ze wszystkich sił nas uwieść, jednak nie rozumiały, że mieliśmy uszy zalepione woskiem. Ich twarz wykrzywiła złość, my zaś spokojnie popłynęliśmy dalej, cali i zdrowi. Dopiero wiele godzin później odważyliśmy się wyjąć wosk z uszu i poprosiłem wówczas towarzyszy, by mnie uwolnili. Nadgarstki miałem solidnie obtarte przez liny, jednak była to niewielka cena, jaką zapłaciłem za uratowanie swojego życia. Ze starcia z syrenami z pewnością nie wyszedłbym cały.

Była to kolejna z licznych przeszkód, jaką napotkaliśmy na swojej drodze do Itaki, szczęśliwie udało nam się ją pokonać. Cieszyłem się razem z resztą załogi, jednak w głębi serca wciąż czułem niepokój. Problemy nie przestawały się piętrzyć, a co będzie, gdy pewnego dnia nie uda mi się na czas wymyślić skutecznego rozwiązania jakiegoś kłopotu i moi ludzie zapłacą za to życiem? Ta myśl nie pozwoliła mi już zasnąć tej nocy. Czułem, że pewnego dnia nadejdzie taka straszna i ostateczna chwila, w której zawiodę, a wtedy okaże się, że moja załoga już nigdy nie wróci do domu i będzie to tylko i wyłącznie moja wina. Strach przed tym momentem obezwładniał mnie i sprawiał, że nie zmrużyłem oka aż do samego świtu.


Przeczytaj także: Napisz opowiadanie o przygodzie Odyseusza w drodze do Itaki

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.