Wieprz – interpretacja

Autor wiersza Leopold Staff
Autorem interpretacji jest: Aneta Wideł.

Wiersz „Wieprz” autorstwa Leopolda Staffa pochodzi z wydanego w 1919 roku przełomowego w literaturze polskiej XX wieku tomiku poezji pod tytułem „Ścieżki polne”. Obecne są w nim utwory dotyczące przede wszystkim spraw codziennych, pozornie niepoetyckich, a nawet budzących odrazę czy oburzenie u czytelnika. Omawiany wiersz opisuje żywot tytułowego wieprza, zwierzęcia kojarzonego z brudem i niechlujstwem, które finalnie staje się świątecznym pożywieniem dla człowieka.

  • Wieprz - analiza utworu i środki stylistyczne
  • Wieprz - interpretacja wiersza
  • Wieprz - analiza utworu i środki stylistyczne

    Wiersz Staffa należy do liryki pośredniej. Podmiot liryczny nie ujawnia się, a jedynie opisuje sytuację liryczną, czyli prowadzony przez wieprza żywot. Swoją opinię wyraża w sposób obiektywny i objawia się ona w tonie jego wypowiedzi. Z tego względu dzieło zaliczyć można również do liryki opisowej.

    Utwór ma regularną, stroficzną budowę zbliżoną do sonetu francuskiego. Można wyróżnić w nim część opisową oraz refleksyjną. Składa się z dwóch czterowersowych i dwóch trzywersowych strof. Pisany jest trzynastozgłoskowcem. Pojawiają się w nim rymy o układzie: abba baab cde cde nadające wierszowi rytmiki oraz melodyjności.

    Warstwa stylistyczna wiersza jest bardzo uboga. Odnaleźć w nim można wyłącznie epitety („leśnym korzonkiem”; „krętym i śmiesznym ogonkiem”), metafory („niechlujnego tego życia świadki”; „utytłane w kałuży pośladki / Legną na wielkanocnym, poświęconym stole”), przerzutnie („że tyje / Brzuch”; „serce niczyje / Nie wzrusza się”) oraz enumeracje, czyli wyliczenia („błoto i pomyje „bukszpan i gwoździki”).

    Wieprz - interpretacja wiersza

    Wiersz „Wieprz” stanowi groteskowy opis życia, jakie wiedzie tytułowy wieprz, a zarazem dosadne zwrócenie uwagi na ludzką hipokryzję. Utwór przepełniony jest dokładnymi, wręcz realistycznymi szczegółami, które podkreślają naturę tej istoty. Świnie uznawane są za zwierzęta nieczyste, zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Poeta skupia się jednak na dosłownym znaczeniu tego słowa. Ukazuje wieprza jako miłośnika trufli, korzonków leśnych, ale przede wszystkim odpadków, zwanych pomyjami, którymi raczą go ludzie oraz błota, którym jest wiecznie pokryty. Gdziekolwiek się nie pojawi, niesie ze sobą brud i jego charakterystyczny odór. Jedynym celem egzystencji tego zwierzęcia jest nabieranie masy i tycie, co, dzięki swojej diecie, osiąga wyjątkowo łatwo. Jego ciało decydowanie zdaje się być przystosowane do tej funkcji i nawet kręcony ogonek nie dodaje wieprzowi uroku, a podkreśla jego dość karykaturalną aparycję.

    Opisywane przez poetę zwierzę nie wzbudza w ludziach pozytywnych uczuć, ani nie wywołuje sympatii. Nazywane jest ono wręcz wstrętnym, a tłum patrzy na wieprza z pogardą. Brud oraz odór, jaki za sobą niesie, napawają zniesmaczeniem i oburzeniem, dlatego nawet kiedy przechodnie są świadkami brutalnej sceny świniobicia, polegającego na zatłuczeniu świni do ostatniego tchnienia, nikt nie protestuje ani się nie oburza.

    Śmierć spowodowana z rąk ludzkich jest wpisana w żywot tego tłustego zwierzęcia. Karmi się je w taki sposób, aby jak najszybciej nabrało znaczącej objętości, by później zakończyć jego życie. To tak naturalna kolej rzeczy, że inni ludzie zupełnie nie zwracają uwagi na dokonywany przez właściciela zwierzęcia ubój. To dla nich codzienność. Świnia nie chce się jednak biernie poddać i stara się bezskutecznie walczyć ze swoim oprawcą. Pomimo rozpaczliwych kwików i głośnych chrząkań w stronę wieprza nikt nie kieruje choćby współczującego spojrzenia.

    Kiedy jednak zwierzę jest już ubite i oskórowane, opinia ludzi na temat świni zmienia się całkowicie. Przestają patrzeć na nią jak na stworzenie, a zaczynają widzieć w niej soczyste mięso, które powoduje, że „nikt nie zdole / Wstrzymać oskomy, która wzbiera w ustach ślinką”. Obrzydzenie zastąpione jest przez podziw powodowany apetytem. Wieprz finalnie ląduje na poświęconym, wielkanocnym stole, w towarzystwie bukszpanu, gdzie cieszy wzrok przepięknie zaróżowionym kolorem szynki. Paradoksalnie grube, ubrudzone błotem i pomyjami cielsko staje się najbardziej docenianym przysmakiem, o którym nikt nie jest w stanie powiedzieć złego słowa. Wieprzowina to rarytas wśród mięs, a jej smak doceniany jest przez ludzi od stuleci. W tym samym momencie poeta obnaża jedną z ogromnych wad, jaka dotyka większość społeczeństwa – hipokryzję. Dostrzega, że te same osoby, które wcześniej patrzyły na świnię z odrazą, teraz ze smakiem zajadają się jej mięsem.

    Staff zauważa, że ludzie kierują się podwójnymi standardami nawet w przypadku tak naturalnej i prozaicznej kwestii jak opinia na temat zwierzęcia gospodarczego. Z jednej strony postrzegają je jako brudne i wstrętne, ale kiedy wieprzowina pojawia się na stole, zupełnie zapominają o błocie, pomyjach i trybie życia owej świni. Wszystkie obelgi odchodzą w niepamięć, zastąpione zachwytem nad smakiem mięsa. Sposób, w jaki poeta opisuje żywot wieprza, doskonale wpasowuje się w nurt turpizmu, czyli celowego wprowadzania do utworu elementów brzydoty. Zabieg ten ma na celu skonsternować czytelnika. Szczegółowe zwrócenie uwagi na tryb życia świni oraz podkreślenie jej nieuniknionej śmierci powoduje efekt szoku, dzięki któremu końcowa refleksja staje się bardziej dosadna i łatwiejsza do zrozumienia.


    Przeczytaj także: Pierwsza przechadzka interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.