Leopold Staff, fot: autor nieznany, źródło: Wybór Poezyi Leopolda Staffa, polona.pl
Leopold Staff, jeden z najbardziej znanych polskich poetów dwudziestego stulecia, bywa często nazywany autorem trzech pokoleń. Bywa tak nazywany – i nie bez powodu! W swym długim życiu artystycznym był bowiem Staff poetą prawdziwie reprezentatywnym; nie tylko dla czasów, w których żył, ale i dla idei w nich wyznawanych. Sam twórca odnalazł jednak własną drogę, także poetycką; najlepszym jej świadectwem jest być może sonet „Curriculum vitae”, wiersz opowiadający o dorastaniu poety.
Czyniąc zadość klasycznej formie sonetu, dzieli go Staff na dwie części: w pierwszej opisywać będzie rozwój poety, w drugiej zaś da świadectwo jego dojrzałej twórczości. Tradycyjne jest też podejście do rytmu i rymów: ten pierwszy bardzo jest stabilny, rymy zaś są regularne, dokładne i zgodne z sonetu klasyczną formą.
W pierwszej strofie utworu znajdziemy poetę u progu swej artystycznej drogi. Choć ma on świadomość swego talentu – porównuje wszak siebie do kwiatu – to nadal jest wartości swych wierszy niepewny. Rzuca więc spojrzenie nieśmiałe i lękliwe; rzuca je, bo szuka autorytetów – i owe autorytety znajduje. Odtąd czepia się ich szat, te zaś biorą go pod swą opiekę i – jak to czytamy w metaforze z drugiego wersu – jest to opieka troskliwa i pieszcząca.
Choć ciężko byłoby odnaleźć we wczesnej twórczości Staffa nazwiska jego literackich opiekunów, o tyle patronów filozoficznych znaleźć jest nietrudno. Był wszak w tym okresie poeta zafascynowany filozofią Nietschego; nie dziw więc, że, w swym mniemaniu słaby, kultywował, w wydanym w 1901 roku tomiku „Sny o potędze”, moc, siłę i witalność. Jest bowiem cały tomik opowieścią o powstawaniu nadczłowieka: ta zaczyna się „Kowalem” i kończy, w „Poczuciu pełni”, sukcesem. W między czasie nawiązuje też Staff do innych elementów nietscheanizmu – przykładem może być sonet „Bogowie zmarli”, będący naturalnym rozwinięciem słynnego „Bóg umarł”.
W drugiej strofie opisuje Staff wczesną fazę twórczości podmiotu lirycznego. Jest w tej fazie młody poeta zafascynowany filozofią smutku: nad radość, nad wiosnę milsze są młodemu dekadentowi metaforyczne jesienie, symbolizujące żal i melancholię. Jest w tym okresie poeta wiecznym marzycielem, co wieńce chmurom plecie; kolekcjonuje odczucia i westchnienia i - jak malarz impresjonista – przekazuje je w wierszach.
I ten okres odnajdziemy u Staffa, zwłaszcza w wydanym w 1903 roku tomiku „Gałąź kwitnąca”. Świadectwo modnego wówczas dekadentyzmu i romansowania ze śmiercią znajdziemy w „Tajemnicy” – lepszym dowodem smutku, zniechęcenia i apatii jest jednak, omawiany dziś w szkołach, „Deszcz jesienny”. Ten niezwykle rytmiczny i melodyjny utwór jest także dobrym przykładem impresjonizmu w poezji: padający deszcz niemalże słychać; ten zaś, będąc jedynie symbolem, kreuje, poprzez psychizację krajobrazu, nastrój pełen żalu i wspomnianych już westchnień.
Oba te etapy były jednak tylko wstępem; drogą wiodącą do dojrzałego okresu twórczości opisywanego w wierszu poety. Uczy się w niej twórca optymizmu, pogodnej postawy; uczy się jej, czerpiąc z klasycyzmu (posągi) i samej, symbolizowanej drzewami i trawą, natury. Pod tym wpływem zrywa młody poeta ze smutkiem: jego dom burzy w gruzy, staje się progiem dla wschodów słońca, sławi piękno przyrody i opiewa szczęście. W takiej postawie odnajduje siebie; żyje ze sobą w zgodzie, jego serce wreszcie go rozumie. A gdy prawdziwe staje się sobą, odnajduje też prawdziwe natchnienie: kochają go Muzy i wreszcie tworzy tak, jak o tym zawsze marzył.
Obecny w tym fragmencie stoicyzm, horacjanizm i franciszkanizm znajdziemy i w innych wierszach Staffa. Pogody ducha i uwielbienia do życia, jakim by ono nie było, uczy poeta w „Przedśpiewie”; w cudownym „Kochać i tracić..” staje się zaś, jak święty Franciszek, pielgrzymem podążającym za swymi marzeniami. Jest świadomy swej śmiertelności, ale, jak pisze w „Nic mi, świecie..”, jej świadomość go nie przytłacza. Kocha przyrodę („Ostatni z mego pokolenia...”), cieszy się życiem i - jak Horacy w wierszu „Do Deliusza” – uczy się nim cieszyć. Jest też, wzorem wspomnianego, dumny ze swej poezji, jest, jak wspomina w wymienianym już „Nic mi świecie...” i w, będącym swoistym testamentem, „Ostatnim z mego pokolenia” jako poeta po prostu nieśmiertelny.
„Curriculum vitae” jest więc fascynującym świadectwem: świadectwem nie tylko ewolucji poglądów, ale i ewolucji samej poezji. Zmienia się człowiek; z człowiekiem zmienia się poeta, a z nim wiersze, ich wydźwięk, nastrój i forma. Należy tu jednak zauważyć, że na zmiany potrzeba czasu; potrzeba lat, by do nich odpowiednio dojrzeć. Ale gdy to nastąpi, owocuje to nie tylko pięknymi wierszami, ale i piękną życiową postawą.
Aktualizacja: 2024-06-27 21:45:19.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.
Nie jestem pewna, czy interpretacja ta jest napisana w sposób wyczerpujący. Niewątpliwie jest zaś tekstem pomocnym przy pisaniu własnej interpretacji:)
piszesz bardzo męcząco nie ma żadnych równoważni zdań które mogły by złagodzić charakter tej pracy. Niewątpliwie jest ona pisana językiem za mało sugestywnym, żeby "dzisiejszy" słuchacz zorientował się o co w nim chodzi. uważam, że praca jest mało czytelna dla przeciętnego i troche bardziej przeciętnego ucznia nawet dobrego Liceum. trzeba pisać nie tak zwięźle i nie trzymać się aż tak kluczowo składni... pozdrawiam
Nareszcie jakaś normalna stronka, z normalną interpretacją nieznanego wiersza Staffa. Dzieki bardzo autorowi, bardzo mi pomogłeś !! Pozdro
no Antoś..podoba mi się...i to bardzo.....choć z interpretacją nie do końca się zgadzam tzn. mam inne spojrzenie na ten utwór.....w każdym bądź razie miło było poczytac....może nawet coś wykorzystam do pracy....;) pozdrawiam
Fajna praca! Bardzo mi pomogła stworzyć własne wypracowanie. Zwłaszcza zakończenie przypadło mi do gustu. Dzięki wielkie!
nic dodac nic ujac.... rewelacja
no praca jest oki,ale ja mam lekcje z panią doktor (w liceum) i dla nie j to jest stanowczo za mało!(debilna kobieta), ale za prace podziwiam bo sama na to bym nie wpadła...może w mniejszym stopniu
świetna praca bardzo mi się przydała do lepszego zrozumienia poezji staffa .