Zawarta w scenie VII „Dziadów” historia Cichowskiego obejmuje opis tajemniczego uwięzienia i trwającego szereg lat katowania niezwykle szlachetnego Polaka przez carskie tajne służby.
Spis treści
Od pewnego czasu po Warszawie rozchodziły się plotki o uwolnieniu niejakiego Cichowskiego. Sprawa interesowała o tyle, że mężczyzna ten przez wiele lat uchodził za zmarłego. Temat został również poruszony pośród bywalców Salonu Warszawskiego. Pośród młodszej, patriotycznie nastawionej części znajdował się znajomy więźnia — Adolf. Zachęcony przez Młodą Damę przybliżył całą historię zebranym przy stoliku i przy drzwiach. Cichowski był niegdyś niezwykle przyjacielskim, wesołym człowiekiem. Lubiany przez dzieci, będący duszą towarzystwa, miał się niedługo ożenić. Jednak jakiś czas po zaproszeniu Adolfa i jego przyjaciół na ślub, Cichowski zniknął. Policja długi czas bezskutecznie próbowała odnaleźć mężczyznę. Ostatecznie porzucony na brzegu Wisły płaszcz zasugerował samobójstwo poprzez utopienie. Po roku sprawa nieco ucichła.
Dwa lata po zniknięciu, pewnego wieczoru wyprowadzano przetrzymywanych w klasztorze więźniów ku Belwederowi. Śledzący nazwiska osadzonych młodzieniec usłyszał Cichowskiego w tłumie i natychmiast dał znać jego żonie. Ta próbowała dotrzeć do męża poprzez pisma oraz błaganie służb. Nie dało to niestety nic. Po mieście rozeszły się jedynie słuchy o straszliwych katuszach, jakim poddawany jest Cichowski. Opowiadano o męczeniu poprzez zakaz snu, narkotyzowaniu, a nawet fizycznych torturach. Podobno karmiono go słonymi śledziami i nie dawano potem wody do picia. Niemniej twierdzono również, że mimo przeżywanego horroru Cichowski nie zdradził tajnym służbom cara żadnego nazwiska. Wkrótce więźniów przybyło, a o mężczyźnie ponownie zapomniano. Po kolejnych trzech latach pewnego wieczoru do drzwi żony osadzonego zadzwonił oficer i uzbrojony żandarm. Przyprowadzili oni ze sobą zmarnowanego człowieka, którym okazał się Cichowski. Zmuszono go do podpisania oświadczenia o wyjściu z Belwederu i zakazano zdradzania szczegółów swoich katuszy.
Adolf zapragnął jak najszybciej spotkać zwolnionego więźnia, odradził mu to jednak przyjaciel. Cichowski był bowiem obserwowany oraz zbyt słaby na spotkania. Spotkał go jednak na mieście. Więzień był w opłakanym stanie. Zniszczony zarówno fizycznie, jak i psychicznie nie rozróżniał już swojego położenia. Dawni przyjaciele, a nawet rodzina byli dla niego nierozpoznawalni. Życie w strachu przed przesłuchaniami wykształciło w nim paranoję. Wypytywany o cokolwiek dostawał ataków histerii, uciekając w głąb domu przed rozmówcami. Pamięć o traumatycznych przeżyciach zatarła się u niego, przez co nikt nie mógł znać dokładnych szczegółów koszmaru Cichowskiego. Jedyne co odpowiadał na pytania o przeszłość to: „Będą o to Pana Boga pytać, On to wszystko zapisał, wszystko mnie opowie”.
Cichowski jest wycieńczony przez brutalne tortury, które mają na celu złamać jego wolę i skłonić do zdrady. Mimo fizycznego i psychicznego upodlenia, bohater nigdy nie zdradza żadnego nazwiska. Jego wytrwałość w obliczu niewyobrażalnego cierpienia stanowi obraz niezłomności ducha i odwagi patriotycznej, które w obliczu brutalnego terroru nie ulegają złamaniu. Jednak po uwolnieniu Cichowski nie potrafi powrócić do normalnego życia, ani wśród ludzi, ani wśród swojej rodziny. Jego trauma i zniszczenie psychiczne są tak głębokie, że nie jest w stanie odnaleźć się w świecie, który go otacza. Jego los jest przykładem dramatycznych konsekwencji represji, jakie dotknęły jednostki zaangażowane w walkę o niepodległość Polski. Mickiewicz ukazuje obraz terroru jako część rzeczywistości Polaków w okresie zaborów. Tortury, mające na celu złamanie oporu, były częścią systematycznego procesu eksterminacji patriotycznych elementów społeczeństwa polskiego. W ten sposób poeta pokazuje, jak państwo zaborcze, reprezentowane przez aparat władzy, starało się zdławić jakiekolwiek przejawy oporu, nie tylko poprzez brutalną siłę, ale także poprzez niszczenie psychiczne i fizyczne jednostek.
Reakcja Salonu Warszawskiego na doniesienia o okrucieństwach, które dotknęły Cichowskiego, jest jednak równie znamienna. Elity polityczne, będące częścią wyższych warstw społecznych, zareagowały na te wstrząsające wydarzenia z obojętnością, wręcz serwilizmem. Zamiast zareagować na to, co się dzieje, wyrażając solidarność z ofiarami, i angażować się w działania mające na celu obronę narodowej godności, przedstawiciele Salonu Warszawskiego wybierali postawę konformistyczną. Ich bierność i brak jakiejkolwiek realnej reakcji na brutalne traktowanie patriotów, takich jak Cichowski, podkreśla ich oderwanie od rzeczywistych problemów narodu, a także ich brak gotowości do walki o wolność i niezależność.
Salon Warszawski, mimo swojej wysokiej pozycji społecznej i kulturalnej, stał się synonimem elity, która zamiast działać na rzecz narodu, skupiła się na własnych interesach i wygodzie. Zamiast wspierać ofiary represji, byli bardziej zainteresowani swoim komfortem i unikaniem konfrontacji z władzą zaborczą. Takie postawy były częścią szerszego obrazu społeczeństwa polskiego w czasie zaborów, które w obliczu represji i prześladowań, często zamykało oczy na cierpienie własnych rodaków, w obawie przed niebezpieczeństwem i zemstą ze strony zaborcy.
Aktualizacja: 2024-11-23 16:26:02.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.