Dziady cz. III - scena VII (salon warszawski) - streszczenie i interpretacja

Autorem streszczenia jest: Piotr Kostrzewski.

Scena VII trzeciej części „Dziadów” Adama Mickiewicza nosi tytuł „Salonu Warszawskiego”. Wieszcz dokonuje w niej krytycznej oceny współczesnych sobie elit, poprzez ukazanie ich reakcji na dramatyczną historię Cichockiego — człowieka potajemnie uwięzionego i torturowanego na polecenie carskich służb przez pięć lat. Ocena Mickiewicza jest wyraźnie negatywna. Elity narodu okazują się całkowicie nieczułe na cierpienie ludu oraz sprawę samej Polski.

  • Salon warszawski — streszczenie
  • Scena VII — interpretacja
  • Salon warszawski — streszczenie

    W warszawskim salonie ma miejsce spotkanie, na które przybyli polscy arystokraci, poeci dobrze urodzone damy, generałowie i szlachetna młodzież. Towarzystwo to ulega wyraźnej polaryzacji. Śmietanka towarzystwa zasiada przy stoliku do herbaty, zaś przy drzwiach zbierają się młodzi ludzie. Są oni nastawieni patriotycznie, żywiołowo dyskutują o bieżących sprawach Warszawy i całej ojczyzny. Czołowym tematem są prześladowania, które spadają na Polaków ze strony carskich tajnych służb.

    Zupełnie inne nastroje panują przy stoliku, gdzie arystokracja okazywała zupełny brak zainteresowania losami ojczyzny. Nie chcą słuchać o cierpieniach wileńskiej młodzieży, ani wywózce na Sybir. Szlachetnie urodzone damy interesuje bardziej wyjazd senatora Nowosilcowa z Warszawy. Jako jedyny potrafi bowiem urządzić wystawny bal. Literatów z kolei interesują jedynie własne wiersze, pisane o rzeczach jak najbardziej popranych politycznie. Postulują chwytanie się „narodowych tematów”, czyli słowiańskich sielanek i rzeczy nadgryzionych odpowiednio długim zębem czasu. W rzeczywistości wiedzą jednak, że sprawy bieżące są niebezpieczne i nawet samo słuchanie o nich może zwrócić na nich uwagę służb.

    Kluczową częścią sceny VII jest opowiadanie Adolfa o losach Cichowskiego. Ten niezwykle sympatyczny młody człowiek został aresztowany tuż po własnym ślubie. Carskie służby starały się zatrzeć ślady, pozorując samobójstwo w Wiśle. Jedynie dzięki dostrzeżeniu go wśród prowadzonych do Belwederu więźniów, żona po dwóch latach odnalazła go. Musiałą jednak czekać kolejnych trzy, aż pewnej nocy przyprowadzono go prosto do domu. Nie był to już jednak ten sam członek. Okrutnie torturowany i psychicznie gnębiony, stał się cieniem samego siebie. Nie wydał żadnego nazwiska, ceną była jednak jego własna poczytalność.

    Opowieść Adolfa nie robi jednak wrażenia na siedzących przy stoliku arystokratach. Literaci nie chcą o niej pisać, ponieważ wydaje się im jeszcze zbyt świeża. Narzekają przy tym, że nie należy ona do typowych tematów ludowych, albo nie ma „polotu”. Są to jednak ewidentne wymówki, ze względu na niebezpieczeństwo pisania o wydarzeniach bieżących. Nie mniejszą ignorancją wykazuje się Hrabia, nazywając tą i tego typu historie „szpargałami”. Podejście to wyraźnie dystansuje młodzież od elity, wzbudza wręcz obrzydzenie. Scenę kończy dobitne podsumowanie arystokracji i intelektualistów przez młodego Wysockiego, będące zarazem refleksją nad stanem całego narodu:

    Nasz naród jak lawa,
    Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,
    Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;
    Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.

    Scena VII — interpretacja

    Scena z Salonu Warszawskiego to krytyczna ocena polskiej elity czasów Mickiewicza. Wieszcz wyraźnie dzieli warstwę przewodnią narodu, wykorzystując do tego przestrzeń. Zebrane wokół stolika osoby nalezą do ścisłej śmietanki Warszawy, to znani literaci, wojskowi oraz poważane damy. Ten najwyższy krąg społeczny za nic ma sprawy narodowe. Damy narzekają na wyjazd senatora Nowosilcowa, ponieważ cierpi na tym życie towarzyskie, literaci nie chcą się narażać, podejmując tematy polityczne, zaś wojskowych zupełnie to nie obchodzi. Wszystkich zaś bardziej obchodzi własna kariera i pozycja społeczna, niż Polska.

    Mickiewicz podkreśla jeszcze mocniej ich oddalenie od ludu wykorzystywaniem w rozmowie przy herbacie języka francuskiego — lingua franca każdego wychowanego Europejczyka, ale też przejawu snobizmu i wynarodowienia w całkowicie polskim gronie. Mickiewicz słowami włożonymi w usta Wysockiego podsumowuje to oderwanie elit od ludu słynnym cytatem o lawie. Wyraża on pogląd, że prawdziwej wartości narodu należy szukać nie wśród zdegenerowanych elit, ale wśród prostego ludu i nowego pokolenia, ludzi takich jak grupa bliżej drzwi.

    Drugą grupę, stojącą bliżej drzwi, stanowią ludzie młodzi i dwóch starszych Polaków. To osoby energiczne, żywo zainteresowane wiadomościami rozchodzącymi się po Warszawie i nastawione patriotycznie. Autor umieszcza między nimi Piotra Wysockiego — jednego z głównych inicjatorów powstania listopadowego. Ci młodzi ludzie, biorący przykład z pokolenia pamiętającego Legiony Polskie, nie stronią od tematów ważnych z punktu widzenia narodowego. Brzydzą się przy tym zachowaniem śmietanki przy stoliku. 

    Warta interpretacji jest również historia Cichowskiego. Tajemnicze zniknięcie i wieloletnie tortury, którym go poddawano, mają odzwierciedlać prawdziwy terror carskich tajnych służb. Mickiewicz elicie przy stoliku do wiadomości te potworne sprawy, ukazuje przy tym jak bardzo nieczułe były one na horror doświadczany przez naród.


    Przeczytaj także: Dziady cz. III - scena I - streszczenie i interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.