Czy ocalając życie Winston i Julia odnieśli zwycięstwo? Czy w świecie Orwella istnieją wartości ocalające? Odpowiedź uzasadnij.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Rok 1984 to jedna z najważniejszych książek XX wieku. Tak jak wiele dzieł tego formatu, jest trudna i wcale nie kończy się dobrze. Co prawda główny bohater, Winston Smith i jego kochanka Julia przeżywają, czytelnik podświadomie czuje jednak obecność czegoś gorszego od śmierci. Mimo ocalenia życia ponoszą oni bowiem klęskę, stają się przeprogramowanymi na modłę Partii członkami systemu Oceanii. Wydaje się również, że świat George'a Orwella pozbawiony jest wartości ocalających w sensie moralnym.

To, co wydarzyło się w murach Ministerstwa Miłości, nazwać można jedynie jako pranie mózgu. Poddawany nieustannym torturom Winston Smith był w istocie "urabiany" przez O'Briena na wielu płaszczyznach. Partii bowiem nie wystarcza jedynie wymuszenie na swojej ofierze posłuszeństwa względem systemu. Ich cel jest o wiele bardziej diaboliczny, perfidny. Ból i skołowanie stosowane podczas "leczenia" służą mentalnej przebudowie ofiary, zmianie sposobu postrzegania rzeczywistości.

Winston miał prawdziwie pokochać Wielkiego Brata, nauczyć się bezwiednego dwójmyślenia i instynktownie postrzegać świat przez pryzmat ideologii. Od samego początku nie chodziło więc o zabicie ani jego, ani też Julii. Oboje zniknęli jako osoby na poziomie znacznie bardziej skomplikowanym, głębszym. Pozbawieni zostali bowiem własnego światopoglądu, wolności myśli, a ich wolę oraz charaktery ukształtowano podle schematu Partii.

Początkowo Winston stara się jednak nie ulec, jest silny. Kurczowo pielęgnuje w sobie przekonanie, że jeżeli nie zdradzi Julii, będzie górował nad systemem. To założenie było słuszne. Partia chciała bowiem władzy dla samej władzy i zdefiniowania jednostki względem ogółu. Wszelkie uczucia miłości czy lojalności miały zostać przekierowane na Wielkiego Brata - emanację Partii i jej idei. Okazywanie, chociażby po kryjomu, uczucia zarezerwowanego dla reżimu innej osobie, było moralnym zwycięstwem. Winston jednak ulega praniu mózgu, nie wytrzymuje wizyty w pokoju 101. Przegrywa więc, chociaż darowane zostaje mu życie. Ze słów O'Briena wiemy, że los Julii był bardzo podobny.

Następuje więc pytane o istnienie wartości ocalających w uniwersum Roku 1984. Odpowiedź jest niestety negatywna, mimo ich pozornego istnienia. Winston doświadcza przecież miłości, która pcha go do buntu. Jego rezygnacja wynikająca z niedostosowania też wbrew pozorom nie pozwalała mu ulec władzy Partii. Brak walki okazywał się swoistym zwycięstwem samym w sobie. Niemniej ostatecznie wszystko to zawiodło. Szczególnie zaś wartość miłości, której najsłabszym ogniwem był sam Winston. Orwell dochodzi więc do wniosku, że chociaż uczucie do Julii stanowiło wyzwolenie dla bohatera, to nie ochroniło go od machinacji systemu. Jednostka była zwyczajnie zbyt słaba, nawet uzbrojona w prawdziwe wartości.

Negatywny wydźwięk powieści George'a Orwella zawsze budzi niepokój, niezależnie od ilości podejść do dzieła. Autentycznie daje to odczuć bezsilność wobec potwornie rozrośniętego systemu. Pisarz nie daje nawet cienia nadziei na ocalenie wolności wewnętrznej. Niemniej, rzeczywistość paradoksalnie wydaje się mniej ponura. Wystarczy porównać losy Winstona z doświadczeniami Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Jemu udało się ocalić człowieczeństwo właśnie poprzez niewielkie jego akty. Daje to nadzieję na przyszłość.


Przeczytaj także: Porównaj obraz rzeczywistości wykreowanej przez Orwella z realiami państwa totalitarnego

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.