Zwyczaje i konwenanse – ważny element kultury czy niepotrzebny anachronizm? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu Lalki, całej powieści Bolesława Prusa oraz wybranego tekstu kultury

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Każda kultura wykształca na swoim łonie pewną ilość zachowań, które można z powodzeniem nazwać zwyczajami. Wiele obwarowuje pewne tabu danej społeczności, inne wyznaczają standardy kurtuazji. Jak to bywa w wypadku wszelkich form, nowe pokolenia często kontestują ich zasadność. Wydaje się im że sposób układania sztućców, powitania czy ubioru na daną okazję nie ma większego znaczenia. W XX wieku, okresie szybkiego i wygodnego życia, konwenanse wydają się anachronizmem. Zwyczaje pełnią jednak ważną rolę kulturową, spajając społeczności i wyznaczając w niej granice cywilizowania. Aby udowodnić tę tezę, poniższa praca pochyli się nad przykładami z literatury. Będzie to fragment Lalki Bolesława Prusa oraz dwa ustępy z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza.

Lalka to powieść, którą z powodzeniem można nazwać społeczno-obyczajową. Oprócz rozważania możliwości wprowadzenia w życie ideałów pozytywistycznych, Bolesław Prus większość uwagi poświęca tutaj kwestiom stosunków między stanami społecznymi. Tragiczne uczucie, jakim Stanisław Wokulski pała do panny Izabeli Łęckiej, doskonale pokazuje przebrzmiały ton postfeudalnych układów w dobie społeczeństwa przemysłowego.

Przedstawiciel nowej, ambitnej grupy społecznej ściera się tutaj ze zdegenerowanymi członkami dawnej arystokracji - niezdolnymi do jakiejkolwiek konstruktywnego działania społecznego. Czytelnik od razu może dostrzec ich przywiązanie do tradycji, zdegenerowane jednak do roli odtwarzania pewnego arystokratycznego konwenansu. Wokulski obnaża to zachowanie podczas pewnego posiłku, gdzie z premedytacją łamie zasady etykiety. Dla ubogiej kuzynki Łęckich, Florentyny, jest to wręcz nie do pomyślenia. Przywiązana do arystokratycznych tradycji, stara się zachować je bez względu na okoliczności.

Młody kupiec staje w opozycji do tej twardej postawy, uderzając w nią logiką precedensu. Jeżeli tradycja odstaje od współczesności, rzuca, to nie warto się do niej stosować. Przykładem są tutaj wysoko urodzeni, których spotkał podczas swojego życia oraz logiczne przeanalizowanie początków jedzenia ryb przez Anglików wyłącznie widelcem. Nie można odmówić Wokulskiemu prawdy. Współcześnie również spotykane są anachroniczne zachowania, które nie mają już pewnej racji bytu.

Sam główny bohater podkreśla potrzebę zachowania pewnego savoir-vivre, jednak bez traktowania etykiety w charakterze dogmatu. Czy wiec można nazwać go przeciwnikiem zwyczajów? Jak najbardziej nie. Są one bowiem nośnikiem kultury wysokiej, do której przecież Wokulski aspiruje. Istotnie, tutaj można wyciągnąć na światło dzienne sprawę panny Łęckiej, niemniej czy tylko ona zmusza młodego przedsiębiorcę do większego wysublimowania? Konwenans to forma, jaką przyjmuje cywilizacja. Można go rozumieć jako prosty nośnik idei i moralności danej społeczności. W skrócie polega na oddaniu swoistego szacunku. Jak mówi panna Florentyna, Anglicy uważają użycie noża do ryby prawie za zniewagę.

Chodzi więc o szacunek wobec swojego otoczenia i kultury, którą się współdzieli. Konwenans to jej kod, któremu Wokulski również ulegał. Wiedział bowiem jak zachować się w teatrze, nie negował też potrzeby pewnego obycia. Zwracał zwyczajnie uwagę na to, że arystokracja doprowadziła do absurdu pewne elementy etykiety, nie dostrzegając ich sensu. Pod tym względem sama zgładziła konwenans, tworząc z niego rytualny akt, nie zaś element cywilizowanego obycia. Pod tym względem bliżej było do jego rozumienia Wokulskiemu.

Z innym przykładem obycia czytelnik może zetknąć się na kartach Pana Tadeusza. Opisana przez Mickiewicza uczta w ruinach zamku Horeszków dobitnie pokazuje potrzebę konwenansu. Spotkanie przebiega tutaj podłóg pewnego staropolskiego schematu, który służy wyższemu celowi. Począwszy od zajmowania miejsc wedle starszeństwa, po odchodzenie od stołu wszystko ma tutaj charakter okazywania i zachowywania szacunku. Starsi oraz majętniejsi doznają do prostymi gestami od młodszych, dzięki czemu obie strony nie narażają się na niepotrzebne napięcia. Spaja to społeczność, utrzymuje porządek i tradycję.

Zwyczaj ma więc tutaj charakter budujący, żyje i obdarza życiem kulturowym utrzymujących go. Następuje też tutaj pewien bardzo wysublimowany akcent towarzyski, mianowicie sposób na poznanie płci przeciwnej przez młodych szlachciców. Jak wiadomo, dawniej tego typu znajomości obwarowano wieloma zasadami stojącymi na straży przyzwoitości. Sędzia Soplica, zwracając uwagę na grzeczność przy stole, kładzie nacisk na służenie damom. Oczywistym jest, że nie ma to na celu, tylko łatwiejszego zjedzenia ogóreczka przez niewiastę. Takie miłe zachowanie dawało możliwość poznania dobrze wychowanego młodzieńca a dla niego zagajenie do miłej panienki. Wszystko w charakterze zachowania grzeczności.

Pięknym przykładem budującego konwenansu jest też opis picia kawy. Zwyczaj odpowiednio wystawnego spożywania kofeinowego naparu budzi tutaj podziw swoją rozbudowaną fantazją. Dzisiejsi smakosze szybkiej filiżanki z ekspresu mogą tego nie rozumieć, jednak bardziej wysublimowani koneserzy od razu pojmą, w czym rzecz. Mickiewicz opisuje tutaj celebrację chwili. Przyjemny moment poranka, kiedy rodzina zbiera się na słodki poczęstunek (dawniej kawa uważana była za napój deserowy) i chwilkę rozmowy. To buduje więź, uświęca chwilę. Tradycja, chociaż jakby nazbyt rozbudowana, pozwala odnaleźć człowiekowi piękno życia rodzinnego. Po raz kolejny ujawnia więc swoją budującą moc.

Wszystko musi mieć jakiś powód, logiczne uzasadnienie. Tak samo jest z konwenansami. Dzisiaj wydają się one przebrzmiałą formą, XX wiek to przecież czas "wolności". Dawniej jednak pozwalały grzecznie oddać szacunek tym, którym się on należał i spajały społeczności. Pewne zachowania odzwierciedlały wartości ludzi, którzy się nimi posługiwali. Stanowiły język bez słów, mówiący jednak wystarczająco dużo. Z czasem wiele z nich przebrzmiało, zdewaluowało się albo zostało wypaczone. Sama idea jest jednak słuszna. Człowiek powinien umieć zachować się w danej sytuacji. Stanowi to bowiem podstawę cywilizowania.


Przeczytaj także: Kiedy relacja z drugim człowiekiem staje się źródłem szczęścia? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu Nocy i dni Marii Dąbrowskiej oraz do wybranych tekstów kultury.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.