Czy sztu­ka może przy­nieść od­po­wie­dzi na py­ta­nia o kon­dy­cję ludz­ką? Roz­waż pro­blem i uza­sad­nij swo­je zda­nie, od­wo­łu­jąc się do frag­men­tu Ludzi bezdomnych Ste­fa­na Żerom­skie­go oraz wy­bra­nych tek­stów kul­tu­ry.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Sztuka to działalność człowieka, której cel niezwykle trudno określić. Poprzez wieki próbowano ustalić kilka faktów dotyczących tej kwestii, niemniej każda epoka zdawała się na nowo definiować przeznaczenie sztuki. Istnieli nawet artyści postulujący jej czystą formę, pozbawioną wszelkiego przekazy i celu. Tłumaczyć to można między innymi naturą samego twórcy, niedoskonałym i zmiennym bytem ludzkim. Czy więc sztuka może być uznawana za wyrażenie kondycji człowieka? Jak najbardziej tak, sama przy tym może stanowić na to dowód. Najlepiej tak różnorodny, jak dziedziny będące pod opieką starożytnych muz. Poniższa praca przytoczy trzy argumenty potwierdzające tezę, jakoby sztuka była odpowiedzią na pytania o kondycję ludzką. Będą to kolejno obraz Krzyk Edvarda Muncha, Ludzie bezdomni Stefana Żeromskiego oraz wiersz Albatros Charlesa Baudelaire.

Stojącą na molo, charakterystyczna postać o niejednoznacznym wyrazie twarzy stanowi ikoniczny obraz dzieła Edvarda Muncha. Krzyk, bo o nim mowa, posłużył nawet za inspirację dla maski antagonisty w pewnym horrorze. Samo dzieło jest jednak o wiele ciekawsze niż film. Ekspresjonistyczny obraz zadziwia swoją formą, barwnym ujęciem czerwieniejącego horyzontu i błękitnej toni wody. Domyślamy się więc, iż patrzymy na uchwycony po wieczność zachód słońca. W tle dwie elegancko ubrane postaci odchodzą, skierowane plecami do widza. Pozostaje on sam na sam z głównym elementem sceny - człowiekiem otwierającym szeroko usta w niesprecyzowanej reakcji emocjonalnej. Ujęta w dłonie twarz ma zaskakująco niewiele detali, postać ta może być kimkolwiek, również nikim.

Większość interpretacji mówi, że postać ta krzyczy, tak brzmi nawet tytuł obrazu. Pytanie jednak, dlaczego? Munch znany był jako artysta malujący stany duszy, tak więc i tutaj powinniśmy doszukiwać się obrazu wewnętrznego stanu człowieka. Zazwyczaj widz rozumie emocje postaci jako strach, niemy krzyk grozy. Znawcy precyzują go jako przerażenie egzystencjalną bólem oraz samotnością. Wyrażałby on więc stan, jakiego doświadczało wielu ludzi na przełomie wieków, w czasach Muncha. Chociaż nie robi tego dosłownie, Krzyk odpowiada na pytanie o wewnętrzną kondycję człowieka, plastycznie ujmując eteryczną prawdę ducha. Może to zrobić, ponieważ sztuka to ucieleśnienie ideału, duch zaś bliski jest temu pojęciu.

W Ludziach bezdomnych Stefana Żeromskiego dochodzi do rozmowy doktora Judyma, panny Podborskiej i oraz sióstr Orszeńskich na temat obrazu Puvis'a de Chavannes’a Rybak. Stanowi to dosyć ciekawą sytuację, ponieważ na łamach dzieła literackiego, postaci omawiają wrażenia, jakie wywołał na nich obraz - realnie istniejące dzieło plastyczne. Rzecz jasna służy to celom autora, pragnie tym sposobem niejako przedstawić element psychiki Judyma. Jako osoba zaangażowana w pomoc innym i wrażliwa na biedę, dostrzega on płynące z obrazu cierpienie rybaka. Zauważa też ironię sceny, gdy bogata elita tego świata roni łzy, przejęta widokiem dzieła sztuki o tematyce biedoty. Ich rozrzewnienie wypływa jednak w dużej mierze z samej, nieuchwytnej mocy rezonansu duszy i sztuki. Ci sami bogacze przejdą bowiem obojętnie nad głodującym na ulicy, nieróżniącym się niczym od bohatera obrazu.

Ciekawe jest jednak również "drugie dno" związane z przemyśleniami Judyma. Są one również wyrazem tendencji pozytywistycznych, a więc prywatną oceną postaci i odczuciami zbiorowymi intelektualistów pewnego okresu literackiego, które w jego duszę włożył autor powieści. Tym samym podany wyżej fragment Ludzi bezdomnych odpowiada na pytanie o kondycję moralną oraz duchową społeczeństwa w czasach Żeromskiego. Tutaj można również wspomnieć, że jako odbiorca, czytelnik również odnajdzie tutaj zarazem pytanie i odpowiedź o siebie samego. Analizując słowa Judyma, może bowiem poddać pod ocenę własne podejście do cierpienia bliźniego.

Wiersz Charlesa Baudelaire'a Albatros to dzieło o tyleż szafujące przenośnią, co dosłowne w samoistnej interpretacji. Mamy bowiem opowieść o wielkim ptaku morskim, schwytanym dla zabawy w sieć przez grupę marynarzy. Władca niebios, zdolny przeciwstawiać się burzom dzięki swoim skrzydłom, na lądzie stanowi jedynie pokraczną ciekawostkę dla znudzonego tłumu. Podmiot liryczny śpieszy czytelnikowi z wytłumaczeniem przenośni albatrosa jako doli poety.

Wiersz jest więc dosłownie odpowiedzią na pytanie o przyczynę niedopasowania społecznego artystów. Pamiętać tutaj należy, że samego autora zaliczono w poczet "poetów przeklętych" - wywołujących liczne skandale i drażniących opinię publiczną swoją sztuką. Albatrosem Baudelaire podejmuje próbę wytłumaczenia stanu ducha poetów, którego objawy tak gorszą ludzi. Talent pokrewnych mu dusz jest niczym skrzydła ptaka z wiersza, pozwala wzbić się wysoko, rzucić wyzwanie największym burzom twórczego chaosu. Jednak ten sam wielki dar czyni artystę osobą nieporadną pośród "ziemskiego padołu", pokracznie drepcze on po nim i wywołuje tym samym ciągłe zgorszenie innych.

Sztuka próbuje wyrazić ideał, który stanowi stan nieosiągalny. Tak przynajmniej mówi jedna z interpretacji jej funkcji. Stanowi ona przez to swoisty "rezonator" duszy ludzkiej, również eterycznej cząstki bytu. Niedościgniona próba zrozumienia stanu wewnętrznego, wyrażenia go światu, powoduje zarazem wielorakość odbioru takiej ekspresji. Dlatego też sztuka, chociaż może odpowiadać na pytanie o stan wewnętrzny człowieka, pozostaje zarazem odpowiedzią otwartą. Rozumieli to już filozofowie wschodu, formułując myśl, jakoby jedynym sposobem pełnego poznania zjawiska było stanie się danym zjawiskiem. Jako że człowiek jest jedynie sobą i siebie może tylko wyrazić, jego ekspresja poprzez sztukę zawsze będzie podlegać interpretacji. Rozumując w ten sposób, powyższe przykłady również mogą być rozumiane inaczej, niż podano. Nie zmienia to jednak sensu stricto samego zjawiska sztuki, jako wyrażenia ducha człowieka. Wzbudza raczej potrzebę większego skupienia na wnętrzu bliźniego, empatii względem jego duszy. Poniekąd można to uznać za wielki atut sztuki, potrzebę zbliżenia i uwrażliwienia. 


Przeczytaj także: Pro­blem do­ra­sta­nia i spo­łecz­nej ini­cja­cji bo­ha­te­ra. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie Przed­wio­śnia Ste­fa­na Żerom­skie­go. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.