Kaci i ofia­ry – ob­raz mię­dzy­ludz­kich re­la­cji w obo­zie. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie opo­wia­da­nia Lu­dzie, któ­rzy szli Ta­de­usza Bo­row­skie­go. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Obóz koncentracyjny był miejscem, gdzie człowieczeństwo zostało wystawione na próbę. Tyczyło się to zarówno katów, jak również ofiar. Prócz samych osadzonych, najbardziej cierpiały relacje między ludzkie. Zostały one bowiem poddane uwstecznieniu, spłyciły się do niewyobrażalnego stopnia. Jednak nawet najgorsze traktowanie nie było w stanie zerwać do końca zwyczajnej więzi, jaką istota ludzka czuje z drugim przedstawicielem swojego gatunku. Chociaż każdy starał się przetrwać na własną rękę, resztki empatii przetrwały nawet pośród potworności miejsca masowego mordu. Poniższa praca przedstawi te relacje na podstawie opowiadań Ludzie, którzy szli i Dzień na Harmenzach autorstwa Tadeusza Borowskiego oraz Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

Ludzie, którzy szli, opisują pewien urywek życia FKL-u obozu w Auschwitz. Była to wydzielona cześć kobieca lagru, której warunki mocno odstawały od reszty. Główny bohater opowiadania zatrudniony jest tam do kładzenia papy na dachach wykańczanych baraków, w których zostały już rozlokowane kobiety. W międzyczasie obserwuje przemieszczające się ku krematoriom pochody więźniów. Są to tytułowi ludzie, którzy szli. Dla pracy istotne jest jednak bardziej przedstawienie złożonej sieci korelacji między pracownikami, mieszkańcami męskiego obozu i FKL-u. Borowski opisuje w miarę ludzkie relacje, można by nawet zapomnieć o grozie obozowej codzienności. Widzimy więc zakochanego w pewnej Słowaczce Żyda z komanda głównego bohatera, który kupuje dla niej jajka. Jest możliwość odpoczynku w „budzie”, na pryczy i rozmowy między osadzonymi. Niestety wszystko to maskuje jedynie potworną rzeczywistość. Widzimy to podczas rozmowy Tadeusza z pewną funkcyjną kobietą. Razem przysłuchują się śpiewom więźniarek. Funkcyjna nie wytrzymuje i nagle wyrzuca z siebie złość oraz obawę o swoje towarzyszki, szczególnie te ciężarne. Widzimy więc, że ludzie, mimo otaczającego ich horroru obozu, starali się żyć normalnie. Określenie to jest może nieco nad wyraz, określa jednak próby zachowania resztek więzi międzyludzkich. Niestety, jedynie resztek. Człowiek musiał częściowo ulec zlagrowani, by przetrwać. Dlatego też Borowski opisuje początkowe próby obdarowywania kobiet drobnymi rzeczami, które ułatwią im przetrwanie. Skończyły się one jednak bardzo szybko. Więźniarki były natarczywe, zaś więźniowie nie mogli sobie pozwolić na taką rozrzutność. Zlagrowanie wyznaczało granice współczucia, spłycało więzi.

Kolejnym opowiadaniem mówiącym wiele o stosunkach między więźniami oraz ich strażnikami jest Dzień na Harmenzach. To streszczenie typowego dnia pracy w obozie koncentracyjnym. Główny bohater oraz jego komando silą się przy kładzeniu torów kolejowych. Ujawnia się tutaj charakterystyczny dla lagrów hierarchiczny system „społeczny". Najwyżej są strażnicy, w tym wypadku tak zwani Postowie. Wśród więźniów najwyżej stoi kapo, ten z kolei ma swojego pipla i tak aż do „muzułmanina” - człowieka wykończonego i prawdopodobnie rokującego przyszłość w komorze gazowej. Łączy ich jedna dola oraz praca, solidarność nie niesie za sobą jednak tego pozytywnego spoiwa. Komanda podmieniają sobie kotły z jedzeniem, każdy w swojej grupie walczy o swoje. Sama hierarchia ustalana jest za pomocą siły. Kapo nie stroni od przemocy, Postowie również. Zrozumiałe jest podejście strażników, którzy odczłowieczają swoich więźniów. Druga grupa robi jednak to samo wobec niżej postawionych, co ukazuje poziom ich zlagrowania. W Dniu na Hermenzach trudno jest więc odróżnić kata od ofiary. Tworzy to dziwny amalgamat wzajemnych oddziaływań, który teoretycznie nie powinien mieć miejsca w zwartej grupie ludzi. Odnosi się wrażenie, że jedynie przemoc oraz widmo śmierci trzyma tych wszystkich ludzi razem. Jednak o ile solidarność nosi znamiona złamania, o tyle istnieją jeszcze resztki współczucia. Główny bohater, chociaż życzy śmierci niejakiemu Bekerowi, ostatecznie spełnia jego prośbę i karmi go do syta przed śmiercią.

Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego ukazuje specyfikę radzieckiego łagru oczyma samego autora. Podkreśla on przede wszystkim systemowe odczłowieczenie, jakiemu poddawani byli więźniowie. Szło za tym w parze łamanie ich solidarności poprzez system stachanowski i tak zwane „kotły". Więźniowie również tutaj porzucali moralność na rzecz maksymalizacji szansy przeżycia, co rzutowało na stosunki między nimi. Przez donosy nie ufano sobie nawzajem, zaś wszelka pomoc była wbrew zasadzie pierwszeństwa przetrwania. Niepodzielnie rządziła siła, ucieleśniana przez zdegenerowanych urków. Mimo to nawet pośród takiego bydlęcenia część więźniów łączyło koleżeństwo. Niestety, wszelkie głębsze relacje skazane były na porażkę. Miłość w łagrze stanowiła uczucie tragiczne, przekonała się o tym Jewgienia Fiodorowna oraz kochanka urka Kowala. Wszystko ustępowało chęci przeżycia obozu, dlatego relacje między więźniami były jedynie cieniem tego, co człowieka łączy z innym człowiekiem na wolności.

Człowiek jest istotą społeczną. Potwierdził to nawet Sokrates, twierdząc, iż jedynie zwierzę i bóg nie potrzebuje innych. Sednem takich więzi są relacje. Buduje się je pomiędzy ludźmi przebywającymi ze sobą, obwarowuje specyficznymi sposobami zachowania oraz tabu. Do dzisiaj ma to miejsce pośród zamkniętych grup zawodowych, czy więzień. Szczególnie ten drugi przykład bliski jest obozom koncentracyjnym. Chociaż ich twórcy pragnęli odczłowieczyć więźniów, stworzyli zarazem między nimi i sobą swoistą międzyludzką relację. Wszyscy stali się elementem „społeczności obozowej” - zarówno ofiary, jak również kaci. Co łatwo zauważyć, role te często były dosyć płynne. Istniała jednie hierarchia silniejszego, zarówno względem przemocy jak też możliwości. Można by więc określić stosunki panujące między społecznością obozową jako zwyrodniałe. Niemniej nawet pośród podlegających takim potwornym warunkom ludziom potrafiła narodzić się nić porozumienia. Wbrew być może obiegowej opinii, zawsze zostaje w nas coś z pierwotnej natury. Są nią zaś relacje, związki i interakcja.


Przeczytaj także: Czym dla czło­wie­ka może być sztu­ka? Roz­waż pro­blem i uza­sad­nij swo­je sta­no­wi­sko, od­wo­łu­jąc się do frag­men­tu opo­wia­da­nia Tadeusza Borowskiego Ofensywa styczniowa i do in­nych tek­stów kul­tu­ry.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.