Stanisław Barańczak, fot: Andrzej Rybczyński, PAP / Alamy
Utwór Stanisława Barańczaka „Garden party” został wydany w zbiorze „Atlantyda i inne wiersze” w 1986 roku. Poeta przedstawia wiedzę Amerykanów na temat sytuacji w Polsce. Przekonuje, że jego rodacy muszą sami zatroszczyć się o swoje sprawy, ponieważ nie mogą liczyć na pomoc z zewnątrz.
Spis treści
Autor nie zastosował podziału na strofy. Wiersz ma budowę stychiczną, składa się z dwudziestu sześciu wersów. Został napisany trzynastozgłoskowcem. Pojawiają się rymy parzyste.
Utwór należy do liryki pośredniej, podmiot liryczny nie ujawnia swojej obecności. Wiersz ma formę dialogu. Osoba mówiąca relacjonuje rozmowę, do której doszło podczas przyjęcia w ogrodzie, czyli tytułowego „garden party”. Wypowiada się kilku Amerykanów, z którymi spotyka się podmiot liryczny. Osoba mówiąca to Polak, prawdopodobnie sam Barańczak.
Warstwa stylistyczna utworu jest dosyć rozbudowana. Środki stylistyczne dodają wierszowi autentyczności. Pojawiają się wykrzyknienia („A, polskie!”) oraz pytania retoryczne („Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska? ...Banaczek?”, „Czy to czeskie nazwisko?” , „To znaczy, pan z Polski?”, „Państwo przyjechali całą rodziną? dawno?”, „Pan sobie naleje sam, prawda?”, „I co też się dzieje ostatnio w Polsce?”, „Więc? co słychać w Polsce?”). Zastosowano również kolokwializmy („No nie, wybacz, Sally”, „Co porabia Wa..., no, ten z wąsami”, „Hej, wy tam, skończcie wreszcie”), wyliczenia („krakersy, potato chips, sałatka”), powtórzenia („pan z Polski - znam Polskę”) i epitety („straszny konserwatysta”, „dobrej szkoły”, „budżet federalny”, „poważne tematy”).
Wiersz poprzedza motto, będące cytatem z utworu Cypriana Kamila Norwida „Ostatni despotyzm”. Dzieło Barańczaka zawiera jasne nawiązania do twórczości romantycznego wieszcza. Norwid przedstawił w swoim utworze obojętność obcokrajowców, a nawet Polaków przebywających na emigracji, na sprawy narodowe. Nikt nie interesuje się rozwiązaniem Rządu Narodowego Romualda Traugutta, czyli upadkiem „ostatniego despotyzmu”.
Barańczak, podobnie jak Norwid, krytykuje zapatrzenie w zagraniczne wzorce i zwyczaje. Obcokrajowcy nie interesują się problemami Polaków, dlatego jego rodacy są zdani wyłącznie na siebie. Ludzie wolą kierować się stereotypami i bezmyślnie powtarzać zasłyszane w mediach informacje, ponieważ to nie wymaga od nich wysiłku. Barańczak stara się uświadomić czytelników, że muszą pamiętać o swoim pochodzeniu, niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Jeśli Polacy nie będą szanować swojej kultury i walczyć o lepszą przyszłość, ich ojczyzna upadnie.
Podmiot liryczny relacjonuje rozmowę, mającą miejsce podczas tytułowego „garden party”. Imiona gości oraz zapożyczenia z języka angielskiego („garden party”, „potato chips”) sugerują, że wydarzenia rozgrywają się w Stanach Zjednoczonych. Biografia autora wskazuje, że można utożsamiać z nim osobę mówiącą. Barańczak w 1981 roku udał się na emigrację do USA. Planował powrót, ale wybuch stanu wojennego mu go uniemożliwił. Poeta dokonuje w utworze rozliczenia ze stereotypami na temat Polaków i Amerykanów.
Podobnie jak w wierszu Norwida „Ostatni despotyzm”, towarzystwo woli rozmawiać na błahe tematy. Jak stwierdza jeden z bohaterów lirycznych: „co to za fatalny obyczaj – dyskutować przy winie, zakąsce na poważne tematy”. Nie można spodziewać się, że ktokolwiek będzie szczerze zainteresowany merytoryczną dyskusją. Znajomi spotykają się na przyjęciu, aby odpocząć, a nie rozwiązywać problemy. Znajdujący się w towarzystwie Polak jest osamotniony. Przemyślenia na temat sytuacji w Polsce musi zachować dla siebie. Barańczak porusza tematykę nieuniknionej samotności na emigracji. Wyjazd wiąże się z życiem wśród ludzi o odmiennej kulturze, języku i zwyczajach.
Amerykanie okazują zainteresowanie poecie, ale jest ono pozorne. Starają się podtrzymać konwersację, aby nikt nie czuł się pominięty. Zgromadzeni mają nawet problemy z powtórzeniem nazwiska gościa. Początkowo są przekonani, że pochodzi z Czech. Z pewnością nie widzą znaczącej różnicy między Czechem a Polakiem. Gospodyni zasypuje poetę pytaniami, ale nikt nie jest zainteresowany odpowiedzią. Ważniejsze okazują się przekąski.
Gospodarz pyta gościa, co dzieje się w Polsce. W rzeczywistości nie jest jednak zainteresowany realiami życia w socjalistycznym kraju. Okazuje się, że Amerykanie nie wiedzą praktycznie nic na temat Polski. Słyszeli tylko o Janie Pawle II oraz Lechu Wałęsie, chociaż nie potrafią powtórzyć jego nazwiska. Zgromadzeni nie zdają sobie sprawy ze znaczenia tych postaci. Papież jest dla nich konserwatywnym starcem, a Wałęsa wyróżnia się tylko ze względu na wąsy. Amerykanie widzieli też w telewizji demonstracje i strajki, ale nie wiedzą, co jest ich przyczyną.
Poeta słyszy pytania, jednak nie pozwala mu się na nie odpowiedzieć. Za każdym razem, towarzystwo w porę zmienia temat. Amerykanie wolą rozmawiać o reklamach telewizyjnych i szkolnictwie. Narodowość poety nie ma dla nich większego znaczenia. Mieszka w ich kraju, dlatego mają nadzieję, że jego dzieci mówią po angielsku i uczęszczają do dobrej szkoły. Polacy, przebywający na emigracji, nie mogą oczekiwać zrozumienia od Amerykanów.
Barańczak przekonuje, że Polacy muszą wziąć odpowiedzialność za to, jak są postrzegani zagranicą. Powinni pamiętać o swoim pochodzeniu i śledzić najnowsze wieści. Dla Amerykanów, problemy Polaków są nieistotne. Jeden z gości na koniec rozmowy ponownie zmienia temat. Szkolnictwo jest dla niego poważną kwestią, dlatego woli porozmawiać o Polsce. To, co dla poety jest najważniejsze, dla jego otoczenia nie ma większego znaczenia.
Aktualizacja: 2024-06-27 21:48:24.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.