Stanisław Barańczak, fot: Andrzej Rybczyński, PAP / Alamy
„NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy” to utwór Stanisława Barańczaka, który pochodzi z tomu „Sztuczne oddychanie” wydanego w 1978 roku. Opowiada o poszukiwaniu Boga, wątpieniu w Niego i Jego oddziaływaniu na życie codzienne.
Spis treści
Utwór „NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy” jest przykładem liryki pośredniej, w której podmiot liryczny się nie ujawnia. Jest to również przykład liryki inwokacyjnej, w której osoba mówiąca zwraca się do Boga.
Wiersz składa się z trzech strof, a każda z nich złożona jest z różnej ilości wersów – pierwsza strofa składa się z jedenastu wersów, druga – z dziesięciu, a trzecia – z dwunastu. Strofy nie mają regularnej długości i złożone są z różnej liczby sylab. Utwór się nie rymuje.
Środków artystycznego wyrazu w utworze uświadczymy sporo. Najwięcej znajdziemy epitetów, których zadaniem jest uplastycznienie utworu i ułatwienie wyobrażenia sobie sytuacji lirycznej, np.: „Ojcze nasz”, „tandetny płaszcz”, „zapuchnięte oczy”, „codzienna gazeta”. Każda zwrotka zaczyna się inwokacją - zwrotem do Boga w słowach „Ojcze nasz”, co jednocześnie jest anaforą. Mamy do czynienia także z metaforą, np.: „rykiem syren co rano dajesz znać, że świat ciągle jeszcze istnieje”. Kilka wersów rozpoczyna się w jednej linijce, a kończy w drugiej – jest to przerzutnia, np.: „Ojcze nasz, który nic nie wiesz/który nie patrzysz nawet na tę ziemię/a tylko codzienną gazetą obwieszczasz, że świat, że nasz świat/trwa uporządkowany”.
Stanisław Barańczak przeszedł wewnętrzną przemianę, jeśli chodzi o sferę religijną. Początkowo uznawał się za osobę wierzącą, a wiara katolicka była dla niego bardzo ważna. W młodości jednak zaczął interesować się religiami wschodu, zgłębiał je i starał się zrozumieć. Nie uważał się za wyznawcę innych religii, ale sądził, że mają one głębszy sens i są potrzebne społecznie i kulturowo do jednoczenia ludzi.
Jednak im bardziej zagłębiał się w religioznawstwo, tym mocniej oddalał się od rzeczywistej wiary w jakąkolwiek istotę wyższą. Zaczął wątpić w istnienie Boga, lecz nie określał się bezpośrednio jako ateista. W pierwszej fazie swojego kryzysu wiary mówił o sobie jako o agnostyku. Jednak pod koniec życia nie mówił już tak bezpośrednio i jednoznacznie o swojej religijności.
Wahania na temat wiary widać w twórczości Barańczaka. Początkowo jego poezja była neutralnie lub pozytywnie nastawiona wobec Boga, ale w późniejszym etapie widać wątpliwość, jaka nim targała. Swoje zwątpienie w Jego istnienie jest zawarte w wierszu „NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy”.
Tytuł utworu „NN próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy” zaznacza, że nie mamy do czynienia z konkretnym bohaterem, podmiotem lirycznym. Jest to NN czyli „nazwisko nieznane” – anonimowa osoba, która może być każdym z nas. Dzięki temu wszyscy są w stanie identyfikować się z podmiotem lirycznym.
Pierwsze wersy każdej strofy rozpoczynają się zwrotem „Ojcze nasz”, który jest nawiązaniem do katolickiej modlitwy o tym samym tytule. W przeciwieństwie do modlitwy, w wierszu Bóg nie jest wszechmogący i wszystkowiedzący. Wręcz przeciwnie – jest niemy, nie odpowiada na wołania, nie wie, co się dzieje na ziemi, ponieważ nie zwraca na nią uwagi. Bóg nie interesuje się ludźmi, jest obojętny na ich los, nieobecny w ich życiu, obcy.
Ostatnia strofa rozpoczyna się zdaniem „Ojcze nasz, którego nie ma”. Podmiot liryczny neguje istnienie Stwórcy, uważając, że jest to jedynie wytwór ludzi, który służy do kontrolowania społeczeństwa. Bóg istnieje jedynie w ulotkach i broszurach, starających się opisywać rzeczywistość i moralizować czytających. Jednak świat doskonale radzi sobie bez Boga. Przez wieki musieli istnieć bez Jego ingerencji, więc teraz są przyzwyczajeni do braku obecności Boga i żyją swoją codziennością, nie zastanawiając się nad sensem istoty wyższej.
Wszystkie trzy strofy opisują zwykłe życie ludzi, bez podziału na kraje czy miejsca zamieszkania. Każde społeczeństwo zmaga się z podobnymi problemami. Mieszkańcy wierzą, że Bóg i wiara w jego istnienie pomagają im każdego dnia przezwyciężyć trudności dnia codziennego. W pierwszej strofie jest to dziewczyna jadąca tramwajem. Jest zaspana, ale wybudzenie może dać jej tylko głos Boga, dający jej siłę i chęć do działania. W drugiej strofie schylony nad obiadem mężczyzna stara się nie poddać i walczyć o kolejny dzień. Wierzy, że w tym może pomóc mu Bóg. W ostatniej zwrotce człowiek pełen lęków i obaw kładzie się spać z myślą, że nastanie kolejny dzień, w którym Bóg pomoże mu pokonać wszystkie problemy.
Mimo tego, że tyle osób pokładało nadzieje w Bogu, On im nie odpowiadał. Jest głuchy na ich prośby, nie pomaga, nie wspiera. Ludzie wierzą w Jego istnienie, w Jego siłę i w to, że dzięki nim są w stanie poradzić sobie z każdą przeciwnością losu. Dlatego właśnie podmiot liryczny, zgodnie z tytułem, próbuje sobie przypomnieć słowa modlitwy – kiedyś ją znał, był osobą wierzącą, jednak spostrzegł zachowanie Boga i odwrócił się od Niego.
Aktualizacja: 2024-06-27 21:48:24.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.