Gdyby nie ludzie – interpretacja

Autorką interpretacji jest: Adrianna Strużyńska.

Utwór Stanisława Barańczaka „Gdyby nie ludzie” został wydany w tomiku „Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu” w 1980 roku. Poeta z dystansem patrzy na ludzkość, skupiając się zwłaszcza na jej negatywnych cechach. To człowiek okazuje się źródłem wszelkiego zła na świecie.

  • Gdyby nie ludzie - analiza utworu i środki stylistyczne
  • Gdyby nie ludzie - interpretacja wiersza
  • Gdyby nie ludzie - analiza utworu i środki stylistyczne

    Poeta nie zastosował podziału na strofy, wiersz ma budowę stychiczną. Składa się z siedemnastu wersów o różnej liczbie zgłosek. Nie pojawiają się rymy.

    Utwór należy do liryki pośredniej, podmiot liryczny nie ujawnia swojej obecności. Tożsamość osoby mówiącej nie jest jasno określona. Z pewnością jest to człowiek, podchodzący krytycznie do ludzkości, mimo że sam jest jej częścią. Wymienia kolejne cechy, z pozoru ze sobą niepowiązane, które tworzą tożsamość gatunku ludzkiego. Utwór przypomina prozę, poeta wplata elementy dialogu i mowy potocznej.

    Warstwa stylistyczna wiersza jest rozbudowana. Pojawiają się liczne powtórzenia („gdyby nie ludzie, gdyby nie istnieli”, „zbyt głośno mówiących, zbyt naocznie żywych, zbyt dotkliwie ludzkich”), wyliczenia („ze swoim łupieżem, paranoją, wystrzępionymi spodniami, antysemityzmem, kłopotami w pracy, trwałą ondulacją, skłonnością do uproszczeń i zadyszki”) i epitety („wystrzępionymi spodniami”, „trwałą ondulacją”, „zamglone okulary”, „bezsilną łzę”, „otłuszczonych serc”, „wyszmelcowanych teczek”, „podwyższonym ciśnieniem”, „wygórowanymi żądaniami”). Obecne są takżet personifikacje („nadmiernie odmiennych światów z podwyższonym ciśnieniem, z wygórowanymi żądaniami”) i kolokwializmy („wyszmelcowanych teczek”, „panie musisz pan mi pomóc”). Zastosowano też anafory, cztery wersy rozpoczynają się od spójnika „gdyby”, a dwa od przysłówka „zbyt”.

    Gdyby nie ludzie - interpretacja wiersza

    Stanisław Barańczak należał do formacji poetyckiej Nowa Fala, której centrum zainteresowania stał się język. Jej członkowie byli więc prekursorami poezji lingwistycznej, skupionej na zaskakującym zestawianiu słów, aby nadać im nowe sensy. Badali też ograniczenia, związane z językiem.

    Barańczak interesował się głównie społecznym użyciem mowy. W swoich utworach sięgał po oficjalny i nieoficjalny język Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Poeci Nowej Fali uważali też, że rzeczywistość jest godna poruszania w wierszach. Świat przedstawiony w ich utworach odpowiada współczesnym im realiom, łącznie z ich niepoetyckimi elementami.

    Tomik „Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu”, jak wskazuje nazwa, składa się z trzech części. Wiersz „Gdyby nie ludzie” wchodzi w skład drugiej z nich, zatytułowanej „Dziennik zimowy (wiersze okolicznościowe)”. W utworze widoczne jest znużenie życiem i otoczeniem. Podmiot liryczny zastanawia się, jak wyglądałby świat, gdyby nie było na nim ludzi. Podchodzi do nich w sposób negatywny, pełny dystansu, tak jakby sam należał do innego gatunku.

    Osoba mówiąca zdaje się nie zauważać dobrych stron istnienia ludzkości. Wymienia kolejne cechy i zjawiska, związane z człowieczeństwem, a wszystkie są nacechowane negatywnie. Podmiot liryczny mierzy się z irytacją i monotonią życia w socjalistycznym, szarym państwie. Rozgoryczenie sprawia, że odczuwa niechęć do otoczenia, nie może znieść przyziemnej i słabej natury człowieka. Osoba mówiąca patrzy na ludzkość z politowaniem, wytykając jej niedoskonałość. Jest to naturalna cecha człowieka, wady są wpisane w ludzką naturę.

    Podmiot liryczny w teorii zdaje sobie z tego sprawę, na co wskazuje zastosowanie niepełnego cytatu Terencjusza na końcu utworu. Ten rzymski komediopisarz zasłynął ze słów „człowiekiem jestem i nic co ludzkie, nie jest mi obce”. Podmiot liryczny nie potrafi zgodzić się z tą sentencją, dopóki dostrzega wszystkie przywary otaczającego go społeczeństwa.

    Osoba mówiąca wydaje się osaczona przez ludzi, ich istnienie jest dla niej „natrętne”. Być może znalazła się w nieodpowiednim dla siebie środowisku lub potrzebuje samotności. Dostrzega w ludziach tylko choroby, niestaranny ubiór i słabość. Podmiot liryczny wydaje się idealizować izolację. Wyobraża sobie świat, w którym nie trzeba nawiązywać relacji ani przestrzegać społecznych konwenansów. Cytuje trywialne dialogi, które codziennie musi odbywać z przypadkowymi ludźmi.

    Osoba mówiąca nie wierzy w dobre intencje swojego otoczenia, ironicznie podchodzi do wylewnych, towarzyskich osób. Gdy otwierają przed nią swoje serce, stwierdza że jest „otłuszczone”. Podmiot liryczny jest zirytowany roztargnieniem i brakiem organizacji. Przypomina sobie niekompetentnych urzędników z brudnymi teczkami i nieuporządkowanymi dokumentami. Podmiot liryczny traktuje ludzkość jako jednolitą masę, pozbawioną tożsamości. Każdy człowiek wydaje mu się taki sam, chociaż oczywiście jest to nieprawdą. Paradoks polega na tym, że wszyscy są przekonani o własnej wyjątkowości, a jednocześnie osobom postronnym wydają się przeciętni i nieistotni. Każda osoba ma wrażenie, że tworzy swój własny świat, podczas gdy idzie przez życie zauważona tylko przez nielicznych bliskich.

    Osoba mówiąca krytykuje poczucie własnej wielkości i roszczeniową postawę. Uważa, że ludzie na każdym kroku nie znają umiaru. Są zbyt głośni, żywi, a nawet zbyt ludzcy. Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę, że musi zaakceptować człowieka, ze wszystkimi jego słabościami. Taka właśnie jest ludzka natura, pełna nietolerancji, chorób i irytujących przyzwyczajeń. Łatwiej byłoby zgodzić się z sentencją Terencjusza, gdyby człowiek nie posiadał żadnych wad. Jej istotą jest jednak akceptacja wszystkich wymiarów człowieczeństwa, nawet tych negatywnych i nieestetycznych.

    Podmiot liryczny nie ułatwia sobie zadania przez wspominanie dokonań ludzkości. Woli wypominać człowiekowi wszystkie jego najgorsze cechy, a mimo wszystko go akceptować. Osoba mówiąca nie zamierza popierać antysemityzmu i egoizmu. Musi jednak pogodzić się z istnieniem tego typu osób. Poeta przedstawia realistyczny obraz świata. Codzienne życie jest wypełnione monotonią, stresem i irytacją. Człowiekowi pozostaje jednak to zaakceptować, ponieważ jego życie nigdy nie będzie idealne. Poeta uznaje, że „wystrzępione spodnie” i „wyszmelcowane teczki”, również są godne opisania w wierszu. Stanowią nieodłączny element otaczającej rzeczywistości.


    Przeczytaj także: Spójrzmy prawdzie w oczy interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.