Cyprian Kaml Norwid, Józef Holewiński, 1886
Utwór Cypriana Kamila Norwida „Nerwy” opisuje nierówności społeczne. Podczas gdy jedni wyprawiają luksusowe przyjęcia, inni, w tym samym mieście, umierają z głodu. Poeta ukazuje milczenie elit, które nie chcą wiedzieć o warunkach, w których żyje biedota.
Spis treści
Według Juliusza Wiktora Gomulickiego, polskiego edytora i wydawcy twórczości Norwida, wiersz powstał na podstawie prawdziwego wydarzenia. W listopadzie 1862 roku w Paryżu, poeta odwiedził panią Glaubrecht, mieszkającą z małym dzieckiem w nieopalonym i nieopłaconym mieszkaniu. Kobieta została opuszczona przez znajomych, należących do środowiska emigracji paryskiej i pozostawiona bez środków do życia. W wizycie Norwidowi towarzyszyła zamożna Konstancja Górska. Następnie poeta udał się do domu Górskiej, gdzie został zaproszony na obiad. Cała sytuacja została opisana w liście do Joanny Kuczyńskiej.
Norwid nawiązuje w utworze do ideologii socjalizmu, która dynamicznie rozwijała się we Francji drugiej połowy XIX wieku. Celem socjalistów było zbudowanie społeczeństwa, w którym każdy będzie miał równy stan posiadania. Państwo miało się opierać na własności publicznej, współpracy i altruizmie. Poeta zawarł w wierszu także nawiązania biblijne. Belka z wbitym gwoździem przypomina mu krzyż Chrystusa. Autor sam siebie określa jako „milczącego faryzeusza”, ponieważ nie ma odwagi przemówić w sprawie losu najbiedniejszych warstw społecznych. Faryzeusze byli jednym z żydowskich bractw religijnych. Obecnie są uważani za wcielenie fałszu i obłudy, ze względu na negatywne przedstawienie w Piśmie Świętym.
Wiersz składa się z sześciu strof, z których jedna jest pięciowersowa, a pozostałe - czterowersowe. Pojawiają się rymy krzyżowe, wyjątkiem jest strofa piąta, gdzie autor zastosował rymy okalające. Pierwszy wers piątej zwrotki nie znajduje swojego rymowanego odpowiednika. Większość wersów liczy od dziewięciu do jedenastu zgłosek, ale pojawiają się również krótsze wersy.
Utwór należy do liryki bezpośredniej, podmiot liryczny ujawnia swoją obecność. Świadczy o tym zastosowanie czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej i odpowiednich zaimków („byłem”, „oglądałem”, „obmierzł mi świat”). Ze względu na wątki biograficzne, osobę mówiącą można utożsamiać z autorem.
Warstwa stylistyczna utworu jest rozbudowana. Pojawiają się, charakterystyczne dla Norwida, pauzy („W ręku - - a potem go postawię”) i przemilczenia („Cóż powiem jej...”). Zastosowano również wykrzyknienia („uszedłem cały!”, „Socjalizm!”), porównania („A gwóźdź w niej tkwił jak w ramionach krzyża!”, „Pominąłem tłum, jak targ bydlęcy”), epitety („belki spróchniałej”, „kanapce atłasowej”, „milczącym faryzeuszem”) i personifikacje („kandelabry się skrzywią na realizm”, „wymalowane papugi na plafonie - jak długi - z dzioba w dziób zawołają”).
Podmiot liryczny odwiedza miejsce, gdzie mieszka biedota. Pomieszczenia przypominają wnętrza trumien, są ciemne, ciasne, do środka nie dociera światło słoneczne. Gdy osoba mówiąca schodzi po schodach, potyka się, cudem unikając niebezpiecznego wypadku. Udaje jej się przytrzymać spróchniałej belki, w którą wbito gwóźdź.
Opuszczając mieszkania nędzarzy, podmiot liryczny niespodziewanie wkracza w sferę sacrum. Belka i gwóźdź przypominają mu krzyż Chrystusa, symbol chrześcijaństwa. Przedmiot oznaczający mękę Syna Bożego ratuje go przed upadkiem. Podmiot liryczny określa to wydarzenie jako „cud”, co sugeruje ingerencję siły wyższej. Nie ma jednak czasu cieszyć się z takiego obrotu spraw, ponieważ mija tłum nędzarzy, przypominający targ bydlęcy. Bieda i brzydota sprawiają, że osoba mówiąca czuje obrzydzenie do świata.
W drugiej połowie utworu, podmiot liryczny przedstawia całkowicie inne środowisko. Udaje się na spotkanie do pięknego domu Pani Baronowej. Salon jest pełen wystawnych dekoracji i kosztownych sprzętów. Osoba mówiąca obawia się wspomnieć o nędzy, którą przed chwilą widziała. Nie chce psuć atmosfery spotkania, wnętrza domów biedoty kontrastują z atłasowymi kanapami, na których siada towarzystwo w domu Pani Baronowej. Malowane na ścianach papugi zdają się wołać słowo „Socjalizm!”. Ma to wymiar ironiczny, w środowisku zamożnych nikt nie przejmuje się nierównościami społecznymi, nie martwi się o los najbiedniejszych.
Osoba mówiąca dostrzega, że wizyta w ubogich domostwach i metaforyczne spotkanie z krzyżem Chrystusa nic nie zmieniły. Widzi kontrast między środowiskiem biedoty, a najzamożniejszych elit, ale brakuje jej siły lub odwagi, aby spróbować zmienić ten stan rzeczy.
Podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z istniejącego zła, ale wypiera je ze swojej świadomości. Po traumatycznej wizycie w domu biedoty udaje się na zabawę do Pani Baronowej, gdzie rozmawia na błahe tematy. Postawa osoby mówiącej nie jest jednoznaczna. Z jednej strony, dostrzega ubóstwo i współczuje żyjącym w takich warunkach ludziom. Brakuje jej jednak odwagi, aby poruszać tematy społeczne w towarzystwie. Podmiot liryczny czuje się lepszy od głodujących nędzarzy, porównuje ich do zwierząt. Być może jednak tytułowe „nerwy” kiedyś skłonią go do działania, a socjalizm przestanie być jedynie pustym hasłem.
Aktualizacja: 2024-06-26 17:20:02.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.