Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej – interpretacja

Autorka interpretacji: Paulina Słoma.
Zdjęcie Wisławy Szymborskiej z papierosem w ręku.

Wisława Szymborska, fot: Jurek Holzer, TT News Agency / Alamy

Nie­któ­re z utwo­rów Wi­sła­wy Szym­bor­skiej od­no­szą się do wy­da­rzeń rze­czy­wi­stych, bar­dzo czę­sto skła­nia­ją­cych au­tor­kę do re­flek­sji. Jed­nym z ta­kich wier­szy jest „Mi­nu­ta ci­szy po Lu­dwi­ce Waw­rzyń­skiej”. Szym­bor­ska upa­mięt­ni­ła w po­ezji bo­ha­ter­ską po­sta­wę na­uczy­ciel­ki, któ­ra zgi­nę­ła ra­tu­jąc dzie­ci z po­ża­ru domu.

Spis treści

Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej - analiza utworu i środki stylistyczne

Wiersz pi­sa­ny jest w to­nie re­por­ter­skim. Głów­ne ce­chy reportażu to przed­sta­wia­nie au­ten­tycz­nych zda­rzeń w for­mie fa­bu­la­ry­zo­wa­nej, dy­na­micz­nej i rze­tel­nie przed­sta­wia­ją­cej oma­wia­ne za­gad­nie­nie. Re­por­ta­że sta­no­wią zbiór ob­ser­wa­cji osób, któ­re przy­glą­da­ją się wy­da­rze­niom oso­bi­ście.

Pierw­sza stro­fa sta­no­wi wpro­wa­dze­nie do ak­cji – jest skom­po­no­wa­na w for­mie dialogu, w któ­rym swo­je mo­ty­wa­cje przed­sta­wia ty­tu­ło­wa bo­ha­ter­ka utwo­ru. Ko­lej­ne stro­fy nie tyl­ko opi­su­ją dra­ma­tycz­ne wy­da­rze­nia, ale rów­nież za­wie­ra­ją w so­bie duży ła­du­nek re­flek­sji pod­mio­tu li­rycz­ne­go za­sta­na­wia­ją­ce­go się nad sy­tu­acją. Wiersz prze­peł­nio­ny jest tym sa­mym pytaniami retorycznymi, epitetami oraz apostrofą, za spra­wą któ­rej pod­miot li­rycz­ny przy­ku­wa uwa­gę czy­tel­ni­ka do ak­cji („pa­trz­cie”). Licz­ne wy­krzyk­nie­nia do­da­ją utwo­ro­wi dy­na­mi­zmu i wy­wo­łu­ją po­czu­cie nie­po­ko­ju.

Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej - interpretacja wiersza

Utwór roz­po­czy­na się krót­ki­mi, dia­lo­go­wy­mi, wer­sa­mi, któ­re wpro­wa­dza­ją od­bior­cę w dra­ma­tycz­ne wy­da­rze­nia:

A ty do­kąd,
tam już tyl­ko dym i pło­mień!
- Tam jest czwo­ro cu­dzych dzie­ci,
idę po nie!

W stro­fie głos za­bie­ra nie­okre­ślo­na po­stać, któ­ra za­da­je py­ta­nie oraz sama Lu­dwi­ka Waw­rzyń­ska de­cy­du­ją­ca się udzie­lić po­mo­cy uwię­zio­nym w pło­ną­cym domu dzie­ciom. Na uwa­gę za­słu­gu­je epi­tet „cu­dzym dzie­ciom” – pod­kre­śla on, że czyn bo­ha­ter­ki był bez­in­te­re­sow­ny i god­ny po­dzi­wu, po­nie­waż ry­zy­ko­wa­ła swo­je ży­cie dla ob­cych osób. Ko­lej­ne stro­fy mie­sza­ją styl re­por­ter­ski z re­flek­syj­nym. W dru­giej stro­fie pod­miot li­rycz­ny za­sta­na­wia się nad de­cy­zją Lu­dwi­ki:

Więc, jak to,
tak od­wyknąć na­gle
od sie­bie?
od po­rząd­ku dnia i nocy?

Oso­ba mó­wią­ca w wier­szu za spra­wą licz­nych py­tań re­to­rycz­nych za­sta­na­wia się nad za­gad­nie­niem po­świę­ce­nia. Pyta o to, czym kie­ru­ją się oso­by po­dej­mu­ją­ce ry­zy­ko dla do­bra in­nych. Roz­my­śla nad tym, co tego ro­dza­ju czyn od­bie­ra ży­ciu czło­wie­ka – w spe­cy­ficz­ny dla twór­czo­ści Wi­sła­wy Szym­bor­skiej spo­sób wy­mie­nia ko­lej­ne co­dzien­ne przy­jem­no­ści (śnieg, ru­mia­ne jabł­ka, tę­sk­no­ta za uko­cha­ną oso­bą), któ­re Lu­dwi­ka z wła­snej woli so­bie od­bie­ra. Nie są to wy­da­rze­nia po­rów­ny­wal­ne, jed­nak sta­no­wią kon­trast po­mię­dzy ży­ciem zwy­czaj­nej ko­bie­ty, a czy­nem bo­ha­ter­skim.

Trze­cia stro­fa jest naj­bar­dziej dra­ma­tycz­ną ze wszyst­kich – to w niej znaj­du­je się opis tra­ge­dii.

Nie że­gna­ją­ca, nie że­gna­na
na po­moc dzie­ciom bie­gnie sama,
pa­trz­cie, wy­no­si je w ra­mio­nach,
za­pa­da w ogień po ko­la­na,
łunę w sza­lo­nych wło­sach ma.

Pod­miot li­rycz­ny pod­kre­śla sa­mot­ność Lu­dwi­ki w cza­sie po­dej­mo­wa­ne­go czy­nu („nie że­gna­ją­ca, nie że­gna­na”). Dy­na­mizm sy­tu­acji pod­kre­śla­ją epi­te­ty ko­re­spon­du­ją­ce za­rów­no z tra­ge­dią, jak i od­waż­nym i nie­ra­cjo­nal­nym uspo­so­bie­niem bo­ha­ter­ki („sza­lo­ne wło­sy). W ko­lej­nej stro­fie pod­miot li­rycz­ny po­wra­ca do te­ma­tu wszyst­kich rze­czy – pro­za­icz­nych i co­dzien­nych – któ­re w jed­nej chwi­li stra­ci­ła Lu­dwi­ka Waw­rzyń­ska:

A chcia­ła ku­pić
bi­let,
wy­je­chać na krót­ko,
na­pi­sać list,

Zbiór tych wy­da­rzeń nie łą­czy się z bo­ha­ter­skim czy­nem na­uczy­ciel­ki. Są to ra­czej od­nie­sie­nia do jej cza­su wol­ne­go, re­la­cji z in­ny­mi oso­ba­mi, spę­dza­nia cza­su wol­ne­go. Na­stęp­na stro­fa pod­kre­śla re­por­ter­ski wy­miar utwo­ru:

Je­stem na­ocz­nym świad­kiem

W wer­sach na­stę­pu­ją­cych po tym oświad­cze­niu pod­mio­tu li­rycz­ne­go od­szu­kać moż­na nie­do­wie­rza­nie. Za­sta­na­wia się nad tym, że po­świę­ce­nie na­uczy­ciel­ki jest rze­czą, z któ­rą ni­g­dy wcze­śniej się nie spo­tkał, choć jest bacz­nym ob­ser­wa­to­rem:

sły­szę, jak tra­wa ro­śnie
i umiem ją na­zwać,
od­czy­ta­łam mi­lio­ny
dru­ko­wan­ych zna­ków

Wy­zna­nie to świad­czy o tym, że na­wet naj­więk­sza wie­dza czy naj­więk­sze do­świad­cze­nie nie po­zwo­li­ło oso­bie mó­wią­cej w wier­szu prze­wi­dzieć, że bę­dzie świad­kiem tak zna­czą­ce­go i trud­ne­go do zro­zu­mie­nia wy­da­rze­nia jak od­da­nie ży­cia za kil­ko­ro zu­peł­nie ob­cych dzie­ci. Pod­wa­ża rów­nież swo­je wcze­śniej­sze do­świad­cze­nia – za­zna­cza, że nie ma po­ję­cia, jak sam za­cho­wał­by się w tej sy­tu­acji:

tyl­ko nikt mnie do­tych­czas
nie wzy­wał na po­moc

W koń­co­wych wer­sach pod­miot li­rycz­ny prze­cho­dzi stop­nio­wo od opi­su bez­po­śred­nie­go wy­da­rze­nia i re­flek­sji na jego te­mat do prze­my­śleń nad sobą. Los Lu­dwi­ki Waw­rzyń­skiej uświa­do­mił mu, że nie zna sa­me­go sie­bie i nie po­tra­fi jed­no­znacz­nie po­wie­dzieć, jak sam za­cho­wał­by się w ta­kiej sy­tu­acji. Okre­śla swo­je ser­ce "nie­zna­nym", po­nie­waż nie jest już pew­ny swo­ich cech cha­rak­te­ry­stycz­nych i emo­cji, ja­kie od­czu­wa.

Tyle wie­my o so­bie,
ile nas spraw­dzo­no.
Mó­wię to wam
ze swe­go nie­zna­ne­go ser­ca

Utwór koń­czy się fra­zą, któ­ra na sta­le prze­nik­nę­ła do ję­zy­ka co­dzien­ne­go. „Tyle wie­my o so­bie, ile nas spraw­dzo­no” ozna­cza, że nie je­ste­śmy w sta­nie w peł­ni scha­rak­te­ry­zo­wać swo­jej oso­by za­nim nie sta­nie­my przed wy­bo­rem lub wy­da­rze­niem zu­peł­nie nie­ocze­ki­wa­nym i nie prze­ko­na­my się, w jaki spo­sób so­bie z nim po­ra­dzi­li­śmy. Po­dob­nie jak Lu­dwi­ka Waw­rzyń­ska ni­g­dy nie chcia­ła być bo­ha­te­rem, tak pod­miot li­rycz­ny stro­ni od de­fi­nio­wa­nia sie­bie sa­mo­dziel­nie, po­nie­waż opi­sy­wa­ne zda­rze­nie na­uczy­ło go po­ko­ry.


Prze­czy­taj tak­że: Reszta interpretacja

Ak­tu­ali­za­cja: 2024-06-27 21:34:22.

Sta­ra­my się by na­sze opra­co­wa­nia były wol­ne od błę­dów, te jed­nak się zda­rza­ją. Je­śli wi­dzisz błąd w tek­ście, zgłoś go nam wraz z lin­kiem lub wy­ślij ma­ila: kon­takt@po­ezja.org. Bar­dzo dzię­ku­je­my.