Zdało mi się, że płynę
Po wód modrych przestrzeni.
Łódź ma kraje głębinę,
Fala wkoło się pieni,
A ja płynę wesoły,
Ścigam wzrokiem sokoły,
Co skrzydłami w mgle świecą
I w dal, w jasną dal lecą,
W promiennych snów dal.
Zdało mi się, żem rzucił
Po za sobą, daleko,
Ból, co serce me smucił,
Łzy, co lały się rzeką,
Krwi człowieczej strumienie.
Zbrodnie, mordy, cierpienie
Cicho, jasno w mej duszy,
Sennie pieści me uszy
Srebrzysty szmer fal.
Zdało mi się, że słońca
Wstaje kula z wód toni,
Blasków łuna gorąca
Że po niebie się goni,
Że harmonia urocza
Bije z fali przezrocza
I w hymn wzrasta olbrzymi,
I głosami setnymi
Wolności brzmi śpiew.
Zdało mi się: sam śpiewam,
Całem sercem wezbranem
Burze uczuć rozlewam,
Pieśń ma dźwięków orkanem
W drzwi chat bije, pałacy:
»Wstańcie, nędzni żebracy,
Rzućcie torby i kije!
Niechaj nie śpi, kto żyje,
Przyszłości mknie wiew!«
Zdało mi się, że w struny
Biję z siłą olbrzyma,
W głosie moim pioruny,
Pierś natchnieniem się wzdyma:
»Do miłości ogniska!
Wielkie jutro nam błyska,
Rozpadają się pęta,
Lśni wolności twarz święta,
Przeczuciem drży świat!«
Zdało mi się — rozgłośnie
Tysiąc głosów odbrzmiewa,
Aż uczuciem pierś rośnie,
Jak ptak, dusza ma śpiewa:
»Do serc — serca! Do łona
Oto tuli w ramiona
Chłopek pana, dla pana
Świętą chłopska sukmana,
On druh mu i brat!«
Zdało mi się — świat cały
Tajał w zorzach miłości,
Pod jej tchnieniem pląsały
W grobach trupy i kości.
Męczennicy wstawali,
Wielcy, czyści i biali,
W ogniach stosów strawieni,
Drudzy w krwawej czerwieni,
Bez końca ich sznur!
Zdało mi się — w ich oczach
Lśni coś w zorzach i błyskach,
Jako w tęczy warkoczach
Po gromowych pociskach:
»Już nas ogień nie pali,
Przyschły rany krwawiące,
My dla ciebie konali,
O miłości ty słońce,
Wschodzące z za chmur!«
Zdało mi się — wspaniały
Orszak w górę wzniósł ręce,
Błogosławiąc świat cały
Wzrosły w bólach i męce:
Męczenników ty rodzie,
Błąkający się w cieniach,
Wznieś już czoło w pogodzie,
Skąp skroń w szczęścia promieniach,
W róż ustrój ją kwiat!«
Zdało mi się — szczęśliwy
Wiek się począł dla ziemi,
Pokłoniły się niwy
Zbóż falami złotemi,
Miecze skuto w lemiesze,
Braćmi — ludów są rzesze,
Łzy nędzarzom otarto,
Pierś zgojono rozdartą,
Odrodził się świat.
Zdało mi się — szmer głuchy
Przebiegł lądów przestrzenie,
Nowe budzą się duchy,
Nowych myśli promienie.
Odmłodzona w ich zorzy,
Ludzkość wstaje znów, tworzy,
W napowietrzne obszary
Wznosi zwycięztw sztandary,
Na gwiazdach jej tron!
Zdało mi się — hymn zgody,
Wiecznej bratniej miłości
Wkrąg zawiodły narody,
I — pieśń brzmiała w wieczności!
I błękity, i słońce,
I gwiazd srebrnych tysiące
Z upojeniem słuchały,
Gdy tej pieśni wspaniałej
Doleciał ich ton!
*
Zdało mi się — ha, zdało!
Wkoło cisza tak głucha,
Ból na sercu legł skałą,
Łódź strzaskała się krucha.
Myśli moje, sokoły,
Lot skończyły wesoły,
Mgła całunem opadła
I zakryła widziadła
Od rajskich snadź bram.
Zdało mi się — niestety!
Czemuż tylko się zdało?
Wkoło ludów szkielety,
Z duszą nędzną, skarlałą,
W jarzma kładą swe karki,
Pod hat dają swe barki,
Byle chleb był, biesiada...
Och, nierządnic gromada!
Przeklinam i łkam!
Zdało mi się! — Ból zgrzyta
W piersi mojej szalony.
Czyż to jutro zaświta?
Ujrzą-ż wolność miliony?
Spadną-ż pęta, kajdany?
Znikną-ż chłopy i pany?
Zmilkną-ż płacze i jęki?
Z nędz drapieżnej paszczęki
Czyż wyrwie się człek?
Zdało mi się! — Rozpaczy!
Chyha tylko w marzeniu
Oko znów to zobaczy...
Niebo w krwawym płomieniu,
Bratobójcze mkną hordy,
Krew, a trupy, a mordy,
Dymy, zgliszcza, pożary —
Gwałtu wstrętne sztandary
Podnosi nasz wiek!
Zdało mi się! — Łazarzy,
W gnoju, wrzodach i ranach,
U stóp złotych ołtarzy
Widzę mrących w łachmanach.
Gdzież są serca? — Miłości,
Ziemia ciebie nie gości,
Dzisiaj jeszcze tyś marą,
Którą można snadź z wiarą
W przyszłości dnie snuć.
Zdało mi się — i z duszy
Snów pierzchają łabędzie.
Lecz choć serce ból kruszy,
Drżące wznoszę orędzie:
»Zbudź się, zbudź się, ludzkości,
I zapragnij miłości,
Tkliwie otwórz ramiona,
Wszystkich przytul do łona — —
Ach, zbudź się, o, zbudź!«