Nie lubię wiosny — kuglarki!
Bom urodzony,
Gdy winne znoszą podarki,
Wrzesień czerwony,
Jabłonki złoty sypią plon,
Wrzosy ujędrnia ranny szron.
Nie lubię ciszy grobowej,
Jaka się ściele
Na trawnik kwiatów majowy,
Gdy każde ziele
Miłować chce wietrzyka wiew,
Żałosny tryl wypływa z drzew.
Bo tęskność rodzi się w duszy
I łza się zbiera...
W tej słodkiej, bezszmernej głuszy
Myśl obumiera,
I pragnie wraz pieszczotą żyć,
I kochać chce, i rzewnie śnić.
Lecz jesień kocham nad życie,
Jesień szaloną!
Gdy gwiazdy błyszczą w zenicie
Złotą koroną,
Żurawi klucz uleciał w dal,
Po lasach kruki roznoszą żal.
Gdy liście lecą z dębiny
Na suche trawy,
W ogrodach szumią drzewiny,
Marszczą się stawy,
Wiatr świszcze, gwizda, jęczy bór,
Jak gdyby łkał w nim wspomnień zbór.
Bo walkę, widzę w naturze,
Walkę namiętną,
Jak w życiu człowieka — burze
I duszę smętną;
Krew kipi, wre, a serce grzmi,
I straszno mi, i dziko mi!