Powszednie nieraz miewam sny
I dziś powszedni miałem:
Było nas dwoje, Ja i Ty,
A Ja to Ty kochałem.
Ja byłem tobą, ty zaś mną,
W dwóch ciałach jedno życie;
I mknęły dni, jak fale mkną
W spadzistym rzek korycie.
Lecz nieproszony wkrótce gość
Bóg wie, skąd się pojawił,
Dowcipu miał, zręczności dość,
Dni kilka z nami bawił.
Kiedy zatęsknił do swych stron,
Prawicę mu ściskałem...
Poszliście razem, Ty i On:
Samotny pozostałem.