I.
Za dniami dni, za wschodem wschód,
Popioły niesie mrący ród.
I co dnia wschodzi słońce — z mórz,
A za niem czas wieczornych zórz.
Skrzydlate wichry dmą północą
I mkną w poświstach i rechocą
I piętrzą długi szereg fal,
By znów w północną wrócić dal.
Nie przemigocą w niebie zorze,
Ani przeszumią rzeki w morze,
Ani przestanie serce snać
Miłować, czekać, słuchać, łkać.
A zaś, co w sercu naszem ninie —
To wszystko było, znowu zginie,
I zawrze proch ostatni ślad
Tych spraw, co drzemią w łonach lat.
II.
Jest pora — śnić wiosenny czar
I jest — na gzło żałobnych mar;
Sennemu kwieciu — rosy czas
I pora jego pysznych kras.
Rozkwitu czas i okwitania
I siewbie w niwach kiełkowania;
Na rozkosz z ruin jest-ci on,
Jest czas na sławę, czas na skon.
Czas śmiechu, godów i kochania,
Tęsknicy, męki czas i łkania;
Jest sercu — czas uroczych rad,
Wspomnieniom — orszak przeszłych lat.
I opromienia słońca jaśń
I ziemi trud i wieków baśń…
I co się iści w godny czas,
Ma w sobie czar tajemnych kras.
III.
Istności wszelkiej — jeden kres,
Jest śmierć wszystkiemu w ziemi łez.
Któż ostateczny zgadnie czas,
Azali — z ziem kto czeka nas?
Kto, mąk zaznawszy, odszedł stąd —
Czy najdzie Tam w niebiesiech sąd?
Milczenia niebios nie dociecze…
Więc pij z puharu uciech, człecze,
W doczesnej porze — jest-ci wola,
Osłodą jej — doczesna dola.
IV.
Więc pij z puharu… W życiu tem
Niech tęskność serca ci nie gnębi —
O pomnij, krzep się z krużów głębi,
Jak długo trzon ich — w ręku twem.
I szaty odziej się białemi,
Pójdź witać świt, do nocy noś —
Nektarem, mirrą kielich zroś,
Istnienia nędzę zatop niemi…
W miłosnych żartach od świtania,
Od wczesnej wiosny do skonania
Czyń tak, by zmódz swój ciężki czas —
Innego nikt tu niema z nas…
Gdzie ostateczny kres powoła —
Ni łez, ni pragnień niema zgoła;
Tam jarzmo włoży ciemna noc
Na czoła trud, na serca moc…
V.
Nie wraca już, co raz minęło,
Więc póki szczęście nie zasnęło —
Na falach serca, w jutrzniach dum
Chwyć ów niedbały szczęścia szum…
Upojeń raj ścigając tchem,
W znikomem sercu pomnij swem,
Że wciąż osnuwa przestwór twój —
Błękitów uroczysty zwój…
VI.
Tam, kędy niebios niemy dwór
Zapala gwiazd wędrowny chór —
Tam pasma twych znikomych lat
Wysnuwa nieśmiertelny Świat.
A w jego księdze przeznaczenia
Wyryte nieme twe strapienia
I jasny dzień, i ciemna noc
I szczęścia łzy, i serca moc…
On ponad sercem lot rozwinie,
Aże na łonach lat zaginie
Doczesna dal twych dni i burz
I w krańcach nieba gmina zórz;
Nim ugną cię utrapień razy,
Nie spoczną w pracy młyńskie głazy,
Nie wzejdzie z słońcem gwiezdny mlecz,
Nie cofnie morze wody wstecz,
Dopóki strun nie przebrzmią dzwony —
Nie zwiędną wieńce, z róż korony,
Dopóki z ziem nie wezwie nas
Ostatecznego sądu czas…