Głos ojczystych łanów

Autor:
Tłumaczenie: Sydir Twerdochlib

Pod gajem ciemnych kęp, nad brzegiem sennej rzeki
W zadumie szedłem sam, wśród ciszy w kraj daleki,
A smutne myśli me, przy drzew ojczystych szmerze,
Co znały młodość mą, — szeptały wciąż pacierze…

Gałązki, senny liść kąpiące w wód przeźroczu,
W ten szarosiny zmierzch ginęły zwolna z oczu,
Omdlały spokój legł w ojczystych pól zagony,
Zmorzone myśli mgła spowiła w swe welony…

Szmer kroków głuchł na mchach, a wzrok mój skołatany
W łan patrzył: cichy wiatr wśród traw zawodził tany,
I czułem w ciszy tej, jak wiew mi pieści włos,
Gdy wtem doleciał mię z ojczystych łanów głos:

0 synu, synu nasz! w wigilię ciężkiej trwogi
Przyjdź ku nam, przybądź, śpiesz, byś spoczął, synu drogi,
Zmęczone czoło swe w nasz uścisk złożyć bratni
Raz jeszcze, dziecię, przyjdź, ach przybądź raz ostatni.

Tu będziem śnili wraz minionych urok rzeczy,
Tu ofiarujem cię wszechmocnej bożej pieczy,
Wieczornej krasy hymn ukoi serca skargi,
A balsam chłodnych ros spragnione zwilży wargi.

O przyjdź zaczerpnąć tchu… Bo pomnij: już niedługo,
Z blademi usty, w noc przybędziesz tu szarugą,
Lecz nie usłyszysz już pod liśćmi tej dąbrowy
Kojących, ciepłych słów pociechy, ni rozmowy…

Czytaj dalej: W samotności - Mykoła Filański