Śpij, gołąbko, póki łanem
Nie przeleci mewa,
Póki jeszcze za majdanem
Surma nie rozbrzmiewa.
Ja tymczasem w twym zagonie
Zbierać będę kwiecie;
Gdy się zbudzisz — twoje skronie
Wianek mój oplecie.
Ja tymczasem wichrem wionę,
Wzbiję ros tumany,
Gdy powstaniesz — zwilżą one
Ust twych kwiat różany.
W locie skrzydła swe rozjarzę,
Zdejmę ranną zorzę,
Niby perłę pereł w darze
Na twych piersiach złożę.
Przed łożnicą twą rozścielę
Kilim, strojny w lenty,
Pod twe stopy rzucę ziele,
Jasne dyamenty.
Wężom litym twoje ciało
Wiotki stan swój poda —
Jaśnieć będziesz twarzą białą,
Jak królewna młoda.
Wzejdzie słońce — drgniesz oddechem,
Ockniesz się w godzinie,
Wstaniesz, spojrzysz w dzień z uśmiechem —
O mnie — wieść zaginie…