Czemuż ją kocham? — od tylu lat,
Odkąd mój spokój oddałem jej —
Ni jedno słówko, ni jeden kwiat
Nie uwieńczyły miłości mej. —
Nie odpłaciła się, choćby łzą —
I czemuż jeszcze kocham ją? —
Dziś mi mówiono: wkrótce jej ślub,
I cóż z miłości twej będzie, cóż? —
Widziałem tego, co u jej stóp
Klęczał i mówił: ty moją już. —
Kładł jej na palec obrączkę swą —
Widziałem to — i kocham ją. —
Ani mi zazdrość nie pali krwi,
Ani chcę od niej względów, ni łask:
Tylko w nią patrzeć, jak dziecko w blask,
Czuję, że dobrze byłoby mi. —
Lecz twarz odemnie odwraca swą —
I czemuż jeszcze kocham ją? —
Bo młodość moja i miłość ta
Zrosły się w sercu, jak z liściem liść;
Więc albo serce wyrzucić trza,
Lub z tą miłością do grobu iść.
Ona tak chłodna — i ludzie drwią —
Ja niedbam nic — i kocham ją. —