I zawisł Odkupiciel do krzyża przybity,
Ludzkości całej Zbawca za grzechy człowiecze,
On przelał krew najświętszą — męczeństwa już syty,
A serce Matki Jego przebijały miecze.
Oddana przez Jezusa pod opiekę Jana,
Słaniała się zbolała i na pół zemdlona,
Tuż obok Magdalena u stóp swego Pana,
Zrozpaczona łzy leje, że Chrystus już kona.
Jan święty stał opodal, ukrywszy twarz w ręce
i płakał rzewnie uczeń najmilszy Jezusa,
Tak mijały godziny w straszliwej tej męce,
A dzieło odkupienia wieńczyło Chrystusa.
Gdy słońca tarcz zgasła, Józef z Arymatei
Zdjął wraz z Nikodemem z krzyża ciało świeże,
A namaściwszy — w płótno włożyli w nadziei,
Że już im tego skarbu Piłat nie zabierze.
W Józefowym ogrodzie w skale ułożyli
Umęczone na krzyżu zwłoki Chrystusowe,
A otwór groty wielkim głazem przywalili,
Dokąd wstępu broniły ciężkie drzwi dębowe.
Szli w smutku na modlitwę, a gdy przyszło rano
Faryzeusze straże w koło rozstawili,
Nadto kamień i wejście opieczętowano,
By uczniowie o zmroku ciała stąd nie wzięli.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
A jednak powstał z martwych, jako napisano...
Tak Polska zmartwychwstała, choć ją rozebrano.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.