Pod rozłożystą dziką wiśnią
Siedzieliśmy jak dwoje dzieci.
Wokoło rosła koniczyna,
Na polu ból czerwienią świecił.
Pachniało rosą i zielenią
I niedojrzałym młodym zbożem.
W dali orkiestra grała w parku
Hymn: „Kiedy ranne wstają zorze”.
Już nie pamiętam co mówiłeś,
Mówiłeś cicho i niewiele —
Wiem tylko, że mi było dobrze,
Odświętnie, wzniośle… jak w kościele.
Świat był modlitwą rozedrgany,
Ziemia w nabożnym szczęściu trwała —
I wtedy tyś mnie pocałował
A jam — płakała — —
Źródło: Niedokończony dom, Lola Szereszewska, 1936.