Na wodzie srebrnej, cichej i milczącej,
Na wodzie lśniącej, gładkiej i drzemiącej,
Leżały góry jasne i zamglone
Jak duchy czaru zaklęciem uśpione.
Dochodził z lasu sosen szmer żałosny
Odmawiający Dawidowe psalmy.
A złotym liściem szepcząc śpiew miłosny
Na brzegu chwiejne hajdaly się palmy.
W dolinie kwitły czereśnie, migdały,
Na polu dzieci anemony rwały.
Wietrzyk przynosił woń pomarańczową,
Ziemia się wiosną zieleniła nową.