Pawłowi Hulce-Laskowskiemu

I idą dni szare
za dniami niezmienne
nacichłe przygasłe wpółzmierzchłe i senne
jak w krepach złociste sztandary:
żałobne dni szare jesienne...

I wloką się mgielne
jak dymy kościelne
i suną nad ziemią jak duchy
dni smutkiem nabrzmiałe i bólem
dni mgliste jak bielmem
oślepłe staruchy
odziane w koszule
śmiertelne...

I suną dni senne
jak ziarna różańca
w pożółkłych schorzałych mdłych palcach —
jak słowa spłowiałej nowenny —
jak ciche miarowe tykanie zegarów
nieważkie codzienne
a śmiercią brzemienne:
wypełzłe dni szare
jesienne...

I idą dni ciche jak rzędy szarytek
o twarzach od gromnic promiennych
i bielą kornetów szeleszczą po niebie
wyblakłem dalekiem przestrzennem —
(a oczy ich senną powieką przykryte)
— I suną dni szare jak rzędy szarytek
w gromnicach — w pogrzebie
jesiennym...

Czytaj dalej: Nic dwa razy - Wisława Szymborska