R. XXXVII. w. 1 — 14.
Tedy mnie tknęła Pańska moc i boże
wichry rzuciły mnie, jak lotną strzałę,
na wielkie, kośćmi zasłane bezdroże.
I duch mię obwiódł wkrąg po tym ugorze —
a kości wszędy, suche wielce, białe...
I rzekł Pan do mnie: Co myślisz, azali
może żyć owa sucha kość i mnoga?
Jam rzekł: Ty, Panie, wiesz! — On zasię dalej:
Prorokuj białej piszczelów tych fali,
mów: Kości suche! słyszcie słowo Boga!
To mówi Pan wasz: Natchnę was żywotem,
sprawię, że mięso znów na was poroście,
żyły rozepnę i ścięgna, a potem
powlokę skórą i dam dech z powrotem,
byście wiedziały, że Ja Pan wasz, koście!
Prorokowałem wedle rozkazania —
i oto wszczął się wielki szum po stepie,
gdym prorokował, łoskot, chrzęst wstawania:
wnet kość do kości sunie się i skłania,
każda w swym stawie siada i czerepie.
I otom widział, jako je pokryły
ścięgna, i mięsem kość porosła sucha,
i zatętniły krwią czerwone żyły,
i skórą ciała obleczone były —
ale nie miały do tej pory ducha.
Zaś Pan rzekł do mnie: Prorokuj duchowi,
prorokuj, synu człowieczy, prawdziwie,
niechaj twój język wolę Mą wysłowi:
Od czterech wiatrów w ciało, co się mrowi
tutaj — wioń, duchu; niech wstanie a żywie!
Jako rozkazał, tedym prorokował —
i wnet duch powiał nad tę zżętą ściernię
i wstąpił w ciała leżące na pował:
jakoby wojsko, które naszykował
Pan, wstały tłumy, liczne niepomiernie.
A Pan zaś rzecze: Kości one suche,
synu człowieczy — dom to Izraela!
Oto się skarżą: Tracimy otuchę,
snadź nam już zginąć w oną zawieruchę,
co gęstym trupem naszym świat zaściela!
Prorokuj przeto: Mówi Pan nad Pany:
Otworzę groby wasze i w dzień cudu
na izraelskie was wywiodę łany,
a kiedy grób wasz będzie rozłamany,
doznacie, żem Ja jest Bóg wasz, — Mój ludu!
I kiedy ducha Mojego w was włożę,
i gdy was skrzepię, plemię dziś kalecze,
gdy na ojczystym odpocząć ugorze
dam wam — zaprawdę! poznacie w tej porze,
żem Ja powiedział i spełnił. — Pan rzecze.