Świerku! stary, zielony mój świerku poczciwy,
co w ojcowskim ogrodzie nad lipy i klony
wystrzeliłeś, z wspaniałej pyszniąc się korony,
zali ja cię obaczę jeszcze kiedy żywy?
Ileż razy dziecięciem igrałem szczęśliwy
w twoim cieniu, muskając twój warkocz zielony,
lub jak ptaszę u szczytu twego uczepiony
na me góry patrzyłem, na łąki i niwy.
Kiedy postrach przed karą za zbytki się zdarzył,
ty mi byłeś ucieczką! Na twoich konarach
pierwsze-m żale wypłakał, pierwsze sny przemarzył.
Może wkrótce bezbożna powali cię ręka:
wolne życie zakończysz w popiele i żarach, —
świerku! mnie los tak samo powalił i nęka...