Noc i pustka... Wiatr pędzi pokłębione chmury,
czarne, zbite i gęste, przez niebios otchłanie;
puszcze gną się i jęczą, w wichru huraganie
nad skałami przelata nocy hymn ponury.
Kiedy wicher na chwilę w puszcze dąć przestanie,
wodospadów w wąwozach wzmagają się chóry,
a grzmot lawin im wtórzy lecących gdzieś z góry —
i znów wichru potężne wszystko głuszy granie...
Noc i pustka — i tylko wicher ciągle jęczy...
Czasem przez chmur rozdartych szpary księżyc pada
i wnet wiąże Alp szczyty łukiem bladej tęczy,
po lodowcach do wnętrza parowów się skrada,
kędy potok o głazy czarne srebrem dźwięczy
i bór z borem w przestrachu dziwne wieści gada...