Bern w nocy

Miasto śpi już. Przechodnia spóźnionego kroki
budzą głusze drzemiące pod arkad sklepieniem:
zagrzmi echo i leci i kona westchnieniem
nad Aarą rozbite o czarne opoki...

Księżyc w wązką ulicę otuloną cieniem
wpadł i zajrzał pod arkad łuki. Tum wysoki
zadrżał w świetle i żyje, — a nad nim obłoki
płyną, jakby aniołów rzesza. Nad strumieniem

most się wygiął w powietrzu sztab żelaznych żebrem;
w dole woda tajniki podsłuchane gada,
które siostrom zwierzała Alp Dziewica blada...

Księżyc miasto zalewa promienistem srebrem —
cisza, — tylko uliczne źródła i fontanny
pluszczą, szemrzą i krza się, jęk wydając szklanny.

Czytaj dalej: Westchnienie - Jerzy Żuławski