Czasem pyłek, co z kwiatu zsunie się korony,
Gdy nią zefir swawolny potrząsa i chyli,
Nie opada natychmiast, lecz wiatrem niesiony
Ulatuje daleko za śladem motyli.
I gdy wiosna znów przyjdzie, gdzieś na grudce ziemi,
Do krawędzi starego muru przytulonej,
Lub w ustroni pomiędzy krzewami leśnemi
Wykwita niespodzianie kwiat z nieznanej strony.
Kobieto! czasem z spojrzeń, które rzucasz co dnia
Na tłumy, mijające ciebie bystrą rzeką,
Jedno pada na serce obcego przechodnia
I wykwita miłości kwiatem gdzieś daleko.
* * *
Kwiat, co zakwitł w obczyźnie, tęsknotą trawiony,
Za każdym wiatru wiewem chwieje się i kłoni
W nadziei, że powróci w swe rodzinne strony,
Zkąd pyłkiem po lazurów przywędrował toni.
Ty zmienisz się... utraci lub nabierze siły
Blask oczu, od ujrzanej raz staniesz się różną, —
A on wciąż owych spojrzeń, co twoimi były,
Będzie szukał po świecie, lecz szukał na próżno.
(1889)