Po rozmowie

I.

I tak się zakończyła ta nasza rozmowa...
Jeśli można rozmową nazwać turniej słów,
Gdzie walki cel śmiertelny, jakby blady nów,
To błyśnie, to się znowu za obłokiem schowa.

Gdzie groty w pierś nie godzą, lecz jak chmura płowa
Lecących puchów, — z wiatrem mkną w szlak ten lub ów..
Czasem tylko coś dźwięknie, jak zgrzyt zwartych kłów,
Jak krzyk, którym ofiary z gniazd wypłasza sowa.

Jednak wbiły się w serce stalowemi ćwieki,
Jak w trumnę,— stokroć mocniej, niżby padły wprost...
Już wiem, że dusze nasze obce są na wieki,

Źe miłość między nami runęła — jak most,
Podmyty rwącym prądem pieniącej się rzeki,
Co łączył z jednym brzegiem — drugi brzeg daleki.

II.

I tak się zakończyła ta nasza rozmowa...
Jak ostrze gilotyny, spadła stalą słów
I wpół przecięła życie. Sam zostałem znów.
Sam! — a ta w zaschłych ustach gorycz piołunowa.

A ta straszna, rozwarta, jak jama grobowa,
Próżnia! a ten w pamięci wyżłobiony rów...
Gdzie w strzępach pocałunków, upojeń i snów —
Przesycenie, jak pająk, pod kwiatem się chowa...

Ha! w tej przeszłości bliskiej, a tak już dalekiej,
Wiem teraz, że nie łączył nas miłości most!
Miłości kurhan sypią, gdy zamknie powieki,

Smutny tam rośnie cyprys, nie piołun lub ost...
Nie! w nas chuć tylko biła krwawemi wypieki,
Lecz dusze obce były, jak będą na wieki!.,.

(1893)

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński