Fanszetta czarnooka, kraśna jak jagoda,
Jasnowłosa Koletta z wejrzeniem anioła
I wdziękiem towarzyszkom równa — Nina młoda,
Przyjaciółki lat jednych i z jednego sioła,
Szły po wodę do źródła, — droga niedaleka. —
Szły po wodę do źródła, co pod gajem płynie
I przez łąkę wąziutką wstążką wdał ucieka...
Rozmawiały. — Szczebiocą ptaszki tak w gęstwinie.
Chytre słonko do ziemi aż się przytulało,
Żeby z dołu ciekawie zajrzeć im w oczęta.
Wiatr rozchylał gałązki z galanterją całą,
By słodkie im do ucha szeptać komplimenta.
A trawy, polne kwiaty i ziół wonnych snopy,
Z których ożywczą strugą wdał aromat płynie,
Chyliły się, by drobne całować im stopy.
Rozmawiały. — Szczebiocą ptaszki tak w gęstwinie.
Rozmawiały. W lat kwiecie, ach! i w kwiatów porze,
Pod nieba przejrzystego kopułą błękitną.
O czem, jak nie o kwiatach, dziewczę marzyć może,
O kwiatach, co w ogródkach i w serduszkach kwitną.
Rozmawiały, — a z fali słów wciąż się wynurza,
Jak srebrnej piany smuga, wciąż to samo zdanie:
Ze najpiękniejszym kwiatem na ziemi — to róża,
Że najpiękniejszą rzeczą w życiu — to kochanie.
Wtórzyły tej dziewczęcej rozmowie wiosennej —
Śród drzew — szelestem każda gałązka i listek,
Na łące — cichym szmerem ruczaj nawpół senny,
W gaju — wdzięcznym szczebiotem chór ptaszęcy wszystek.
A z tych głosów natury także się wynurza
Pewnie z dziewczęcych rozmów podsłuchane zdanie:
Że najpiękniejszym kwiatem na ziemi jest róża,
Że najpiękniejszą rzeczą w życiu jest kochanie.
(1894)