Na zebraniu pożegnalnem w Warszawie w maju 1910 r.
„A stonce Prawdy wschodu nie zna l zachodu...”
Również granic i dzielnic nie zna duch narodu
I różnic w nich nie czyni; większa, czy możniejsza,
Żadnej wyżej nie stawia, sławy nie pomniejsza,
Lecz dokąd trzeba, zewsząd najdzielniejsze syny
Na placówki jak wartę śle — nie po wawrzyny.
Tak niegdyś, przed stu laty prawie, Profesorze,
1 jak Ty, na podlaskim wyrosły ugorze,
Do Wilna mistrz Lelewel przyjechał z Korony,
Bo tam najsilniej jaśniał — przedziwnie złączony
Z żarem wiedzy żar cnoty, wartością mu równy.
Tak później do stołecznej naszej Szkoły Głównej
— W krótkim między chmur zwałem przelocie promieni
Ze wszech stron współrodacy przybyli uczeni.
Dzisiaj w innej dzielnicy dzień mniej chmurny błyska;
Więc gdy tam płonie główne zarzewie ogniska,
Pod Wawelem się kupią polskiej wiedzy chramy,
Tu żegnając Cię z żalem, tam z chlubą witamy,
Gdy w prastarej Uczelni stajesz na mównicy,
Którą zdawna wsławili godni poprzednicy,
Z której w młodzież rzucone uczonego słowo
Najszerzej sięga, ziarnem jest i jest budową...
* * *
Słuchaj! Życzenia druhów czyż stwierdzać należy?
Jedno Ci tylko powiem: niech wśród tej młodzieży
Taki ogień się żarzy, taki duch się szerzy,
Jaki ożywiał tego, co najwyżej strzela,
Co w Wilnie koronnego witał Lelewela.
Niech w sercach jej się krzewi ideał i cnota
Adama i Juljusza, Zana i Czeczota...
Więc takie Ci rokując od słuchaczów wieńce,
Na cześć młodzieży polskiej w Twoje piję ręce.