W setną rocznicę konstytucji 3 maja

(Kwiecień 1891.)

O słońce Boskich prawd! Sprawiedliwości słońce,
Co z poza łez i krwi, promienne, gorejące
Przyświecasz ludom wszem, ludzkości świecisz całej,
Gdy nowy wielki czyn dla twojej spełnia chwały!
Na krwawy polski łan daleko i szeroko
Wznieś w dniu, co święcisz dziś, promienne swoje oko!

***

Bo dziś jest Trzeci Maj, dziś setna już rocznica,
Gdy nam na prawd twych blask rozwarła się źrenica...
Gdy pod promieniem ich, jak w odrodzenia wiośnie,
„Porządek!” „Równość!” „Ład!” zabrzmiały jednogłośnie,
Padł samolubstwa gmach, przesądy się rozwiały
I z więzów ciasnych kast wyłonił się lud cały.

***

O wielki, święty dniu! Nie bojem tyś wsławiony,
Nie krwią zwycięskich bitw pamiętne są twe plony:
Tyś widział starszą brać, co władzy miecz dzierżyła,
Jak z młodszą bracią swą w uścisku dłoń łączyła,
I nowy tworząc ład, po paśmie złych omamień
Na odrodzenia zrąb złożyła pierwszy kamień.

***

O wielki, święty dniu! Na krwawe nasze rany,
Na mrok ostatnich dni ty rzucasz smug świetlany,
Ty sączysz jasny zdrój osłody i pociechy,
Wątpiący krzepisz duch i ciężkie mażesz grzechy.
Przez ciebie w chwale trwa i przetrwa Polski imię
Pokoleń długich rząd, co w mgłach przyszłości drzemie.

Sto lat temu, bracia mili, dziwy działy się w tein mieście,
Wśród kościelnych dzwonów bicia, w chorągwianych płacht szeleście.
Sto lat temu, bracia mili, dziwy działy się w tym grodzie,
Na ulicach w słonku jasnem, na wolności, na swobodzie.
Tam od Zamku, od Katedry wyszły wszystkie kraju stany,
Wyszedł i sam Król Jegomość, wyszła szlachta, wyszły pany,
Objawili wieść ludowi, objawili rodzonemu,
Ze już koniec samowoli, koniec gwałtom, koniec złemu;
Ze już szlachta, kupce, kmiecie, wszyscy równi i jednacy,
W społeczności i porządku wspólnej się podejmą pracy;
Ze przy zgodzie i swobodzie nie ostoi się wróg doma,
Pierzchnie przemoc obcych mocarstw, sczeźnie zdrada pokryjoma;
Ze powstanie Naród Polski, na swe rany znajdzie leki,
W nowym ładzie i układzie Zygmuntowskie wróci wieki.

A gdy wieść tę objawiono, poszła krajem wieść radosna,
Tak potężna — jako burza, a wesoła — jako wiosna.
Razem z słonkiem, razem z wiatrem szła, gdzie Tatry stoją sine,
Gdzie Dniepr szumi pośród stepów, na Podole, Ukrainę,
I za Niemen, i za Wilję, kędy Żmudzi święta rola
I litewskie ciemne puszcze, białoruskie szare pola,
Razem z Wisły falą siwą szła wieść jasna, jako zorza.
Na Kujawy i na Prusy, aż do Gdańska, aż do morza...
A w Warszawie huk, wesele, znikły swary, zawiść, duma,
Z mieszczaninem pan się brata, kmieć się ze szlachcicem kuma.

***

Sto lat temu, bracia mili, dziwy działy się w tym grodzie,
Na ulicach w słonku jasnem, na wolności, na swobodzie;
A choć przyszła noc głęboka, noc straszliwa, noc przeklęta,
Choć związano nasze dłonie, — wiarę, mowę skuto w pęta,
Choć w niewoli i niedoli cały wiek żałobą płynie,
Jednak pamięć wieści owej nie zginęła i nie zginie!

***

Cóż ztąd, że głucho — jak w nocy —
Pod jarzmem minie przemocy
W sto lat — Maj Trzeci.
Że z tkwiącym u gardła nożem
Dnia tego uczcić nie możem,
My — Polski dzieci.

Nie dla nas odświętne szaty,
Nie dla nas gromkie wiwaty,
Weselne krzyki;
Nie dla nas procesji roje,
Lśniące chorągwie i zbroje:
My — niewolnik!...

Lecz by ten dzień pokryć nocą,
Próżno się wrogi szamocą
Ze wszystkich sił:
Nie wydrą go ich potęgi
Z serc naszych, ni z dziejów księgi
Bo dzień ten był!

Bo drugi taki być może,
Gdy zerwiem więzów obroże,
Stanie się cud!
Precz pierzchnie najeźdźców zgraja
I z hasłem Trzeciego Maja
Zbudzi się lud.

***

A gdy dzień ten błyśnie, bracia, wyzwolenia złoty dzień,
Kiedy zerwiem już łańcuchy i niewoli spędzim cień,
Kiedy znów w swobody słońcu stanie cały Polski kraj,
Wówczas uczcić my potrafim, uczcić świetnie Trzeci Maj:
Dzwonić będą wszystkie dzwony i z dział wszystkich będą bić,
Pójdą tłumy, pójdą rzesze wiązać złotą wspomnień nić,
Poprzez miasta, grody, sioła pójdzie razem pan i chłop,
Wszyscy równi, wszyscy wolni... aż zahuczy niebios strop,
Aż przez wszystkie Polskie ziemie, w każdej piersi, w sercach wszech
Znowu wieść Trzeciego Maja zbudzi hasła dawnych ech.
My potrafim uczcić wówczas, uczcić godnie święty dzień,
Gdy kraj nowym zakwitł kwiatem, jak prastary dębu pień,
Kiedy stojąc nad przepaścią, dobywając resztek sił,
Naród nasz nietylko wolny, ale jeszcze wielki był!

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński