Na krwawy jarmark zabił dzwon przez ziemskie skróś kolisko,
Po lądach, morzach idzie targ, gdzie chcesz — daleko, blisko.
Każdy towaru nawiózł wbród, pożogą i posoką,
I poszedł płacić ząb za ząb, za oko łupić oko...
U skrzyżowanych stoję dróg z niezagojoną blizną:
Na takim targu dziewkę mi zabrano z ojcowizną.
Dziewka mi była rajskim snem, umiłowaniem słodkiem,
I wciąż w zachwycie trwa mój duch nad jej widziadłem wiotkiem
1 wciąż, jak warta w mroczną noc hasło, nim dzień zadrzemie,
Tak imię jej wymawiani wgłos... a Wolność jest to imię!
U skrzyżowanych stoję dróg z niezagojoną blizną:
Na krwawym targu dziewkę mi zabrano z ojcowizną.
„Odzyskasz mię — wołała w łzach, — gdy niebo się zapali,
Gdy się na jedno świata pół drugie pół świata zwali,
Gdy ziemię twą przeryją wzdłuż w mogiły i okopy,
Gdy rzeki twoje spłyną krwią i runą domów stropy...”
Ha! błysnął dziś wieszczony dzień, całe się niebo pali.
Widzicie! jedno świata pół na drugie pół się wali...
1 ziemię moją ryją wzdłuż w mogiły i okopy,
I rzeki me spływają krwią, padają domów stropy!
Nie żal mi zgliszcz, nie żal mi krwi i bratnej i niebratniej.
Na krwawy jarmark zabił dzwon, może po raz ostatni.
Porywam się z rozstajnych dróg, rozdzieram starą bliznę:
Na krwawy sąd, po dziewkę-cud, po swoją ojcowiznę!
(1914.)