Czwarta panna DYJETA, ale nie doktorska

Pomaga Bóg, Dyjeto, kochaneczko moja,
Obłapić cię kazała Kompanija twoja.
A ja się będę ważył jeszcze i całować,
Bo któż by-ć gęby nie dał, kiedyś nagotować
Bankiet śmiała takowy, na którym co było,
Pióro wszystkiemu światu me będzie głosiło.
Jeść, naprzód, tak sroga rzecz, iże nie wiedziało
Oko samo, na co się pierwej rzucić miało.
Zwierzyny rozmaite w tak korzennej jusze,
Że w brzuchu jako w łaźni omdlewały dusze,
Ale zasię gasiły zapał winne zdroje
I chłodne roztrzeźwiały wnętrzności napoje.
Więc onego dzikiego ptastwa z przysmakami
Rozlicznemi gwałt wielki: tu z limunijami,
Owo z cukrem, z rozynki, a to zaś w pasztecie
Tak smaczno urobiono, że mi nie będziecie
Wierzyć, bo się tak jakoś w smaku ludzkim zdało,
Jakoby się anielskich potraw zażywało.
Do pieczystego sałat, kańpustów, wiśniowych
Soków, oliwek, octów z róż i malinowych
Gwałt, nuż tortów rozkosznych, krepli i kołaczy
Moc, a Dyjeta wszystkim tym częstuje, raczy;
Więc śliźów, kiełbi, pstrągów, lipieni, łososi,
Ryb rosłych i wszystkiego dostatek. Tam ktosi
Zbierać już z stołu każe, a dużym sąsiada
Trąca dzbanem, lecz jeszcze nie koniec obiada.
Wety idą. Te skoro na stół nastąpiły,
Wdzięczny zapach po wszystkim pałacu puściły;
Na złotych tacach cukrów rozlicznie robionych,
Marcypanów na kołach pozornie złożonych
Długie rzędy, nuż cytryn i inszej słodyczy
Dość, i różnych owoców; a któż to wyliczy
Wszystko, czego tam hojnie i dostatkiem było?
Co żywo się najadszy, do pełnych rzuciło
Pióro me też bankietem twoim uraczone;
Czołem ci za cześć bije, służbyć zniewolone
Oddawszy, Pijatykę od ciebie nawiedzi
I tam sobie z tamtymi łotry kęs posiedzi.

Czytaj dalej: Światowa rozkosz - Hieronim Morsztyn