Dziesiąta panna GRA

Gra, ta panienka nigdy nie rada próżnuje,
Zawżdy w pracej, a szczęściem odmiennie szafuje.
Zysk i stratę ma w ręku, kredyt wywołała
Z swych dziedzin, a niestatek przywołać kazała.
Jest jakby z dzika płocha tej nimfy postawa,
Bo choć się dziś rozgniewa, jutro zaś łaskawa.
Pokazawszy wesołe czoło, żałobliwy
Tył da. Stopa życzliwa, krok u niej zdradliwy.
Wszystko to nic, przecie tam ktosi woła kostek,
A drugi kart; obojga dał na stół wyrostek.
Panowie, co wołali kart, grę obierają.
Jedni w mąkę, drudzy się w zelanda zmawiają,
Ci zaś w jedne trzydzieści, a owi w prymirę,
Rozmaitą i chudzi tną pachołcy birę,
W kupki, w kozer i w szfancla, a któraś tam dusza
Wywabia w zakrytego skazką śmiałą rusza.
Drugiemu się zachciało skosztować bigosa,
Aleć mu się cknie, często sięgając do trzosa.
Boję się, by go strawił; owemuc smakuje,
Co już zażął, ale ów spluwa, co grosz truje.
Bez ługu pana myją, co dyjabeł broi.
W izbie zimno, a mój się już jak w łaźni znoi.
Wstarto brudu, muśniono chłopa po kalecie -
"Na gładkość, fortunacie!" Darmo się śmiejecie,
Takci ten handel umie. Ale tak hultaje.
Najdzie we grze uczciwszy żart i obyczaje.
Pisana rozum ostrzy, uczy i rachunku,
Stąd godna osobnego w swej cenie szacunku.
W tej tak jak gdy przez prawo kto swego dochodzi,
Miawszy woźnego z szlachtą, wygrał i przewodzi.
Na sto grzywien i jedne membran pokazany,
Bywa czasem ekstraktem piątym przekonany.
Czasem i czworgiem świadków, kto ich lepszych stawi,
Ten na tym trybunale lepiej się odprawi.
Kto też ma trzeci z ręku dekret me odbity,
Przezysków tyle drugie, wpadł w zakład sowity.
Waż, kto śmiały, bo pewne zwycięstwo przy tobie!
Ktoć silen, kiedy czterech masz królów po sobie!
Grom praktyków, prawem się pocieraj i z pany!
Dobryć mi w jałowiczą ów szubę odziany.
Kostki też swe zabawy rozróżnione mają.
Jedni równego zeza, drudzy pasza grają.
Zaporowczyk też gdacze swą sęm odennaście;
Dziś kopę wygrał, wczora przegrał ze dwanaście.
Nuż w warcaby. Siadł, komu padł na zezie goły.
"Złe to kostki, daj inszych! Czy się chwieją stoły?"
Więc szachów dla zabawy pannom, a chłopięta
Bierki, kręgle, cegiełki tną też niebożęta.
Bo temu, co przegrawa, lada co zawadzi,
Dlatego więc wychodzić każą i czeladzi.
Ów zaś szczęścia odmianą miejsca szuka, ali
Jeszcze gorzej. Tu ci, co wczora się przegrali,
Nazajutrz chcą wetować. Tam, jak losy padną,
Lubo z zyskiem, lubo też znowu z stołu spadną,
Przecie się póki zstaje, mszcząc strat, zapalają,
Tak długo, aż się drudzy do szczętu przegrają.
To i z fanty do Żyda. Niech cnoty nie ruszę;
Ten co pióro uronił wziąłby i na duszę.
"Bodaj mi - zabit mówi - na chleb wierzył grosza,
Który mi swego na grę nie rozwiąże trzosa".
Nuż jak z nowu. Wierę by albo gry poprawić,
Lub ją odmienić. Zgoda, gdy jest czym dostawić.
Czasem się i do resztu błędne szczęście wraca,
Rozmaicie ostatni szańc gracza obraca,
W czym nie tylko fortuna, lecz i fortel płaci.
Ale to napewniejszy: kto nie gra, nie straci.
Albo i na dudach grać; tak przegrać nie może,
A snadź się czasem dudka jeszcze i wspomoże.
Lecz żądza na ten ortel ludzka pozwoli,
Pod strachem i nadzieją szczęścia skusić woli,
Atoli to zysk słaby. Nie rachując straty
Na swą szkodę, a mnie co do czyjej utraty,
Bywa i to, że się tak w tej toni ochynie
Dobrze drugi, że ledwie w koszuli wypłynie.
Ni ze dyjabła! Byle nie tykał się mego,
Daj szczęsny zdrów przegrawał, gdy mu nie żal swego.
Ja się w żadną zabawić dzisia grę nie mogę,
Bom się do tej obiecał, która idzie w drogę.

Czytaj dalej: Światowa rozkosz - Hieronim Morsztyn