Swawolna Pijatyka w wieniec hederowy
Słone przybrała skronie; czop, herb Bachusowy,
W ręku dzierżąc, na beczce jeździ po pokoju,
To tego, to owego kosztując napoju.
Stoją swymi rzędami tu cynamonowe
Wódki, tu rosa solis tu i hanyżowe.
Tatarskie, i gorzałki mocno przepalane,
I duchy z rozmaitych ziół dystylowane.
Są wina: małmazyje, sęki i kanary,
Alakanty, rywuły i piołunek stary,
Muszkatela i miody dziwnie smakowite,
Przewoźne piwa, trunków statki rozmaite.
Których jedno kosztując pióro upragnione,
Kęs mu się w łeb wraziły, lecz uweselone
Rychlej wam prawdę powie; pijany a dziecię
Fałszu nie zna - przypowieść dawna, sami wiecie.
Zawiodła mię na salę, kędy Lyajowe
W rozkoszach opływały zabawki, tam zdrowe
Napoje z źrzódeł swoich nieprzebranych cieką,
A bracia naszy wino tak węgierskie sieką,
Że już każdy pod hełmem. Gęstym "za zdrowie"
Dumne się mózgi grzeją - biedaż lichej głowie.
Kieliszki kryształowe, złotolite czary,
Wysokie roztruchany, głębokie puchary,
Wiadra i konwie wodne, beczki, ba i kadzi
Pełne soku smacznego - bądźmy sobie radzi.
Oferty następują i podarowania,
Muchy się we łbie roją, przecie do świtania
Szynkować, a żaden jej za kołnierz nie leje;
Już też drugi nie może stać, tylko się chwieje,
Czterej piątego wiodą, szósty stawia nogi,
We łbie jako w browarze, każdy zstępuj z drogi.
Już rozumie, dobranoc, z mostu równo wszędy,
A kto by pijanego porachował błędy;
Onemu się przecie zda, że nie masz mędrszego,
I Cycerona by stłukł wymową samego
(stąd nie darmo i wiechy w mieściech wywieszają,
bo tam rozum na kwartę ludziom przedawają),
Już wtenczas i bohatyr, i pan wielki z niego,
A skoro się wyszuma, aż nic ze wszystkiego.
Dajże wam Bóg odpuścił, mili pijanice
Gdyście tak pańskiej pilni na świecie winnice,
Lecz się podno drugiemu dadzą znać piwnice.