Myślę o przeszłości swojej,
Pełnej złud i oszołomień,
Na papieru białą kartkę
Padł jesienny słońca promień.
Lecz na próżno mi doradza,
Aby kwiaty rwać uniesień...
Dusza moja tak zmęczona
Modli się o cichą jesień.
Modli się o cichą jesień,
Której burza nie zamąca,
Której pragnień wiatr nie dotknie,
Ani fala krwi gorąca.
Kiedy chwile monotonne,
Niby krople wody płyną,
I gdy z trzech młodzieńczych pasji
Pozostało tylko wino.
Pozostało tylko wino —
W niem się cała prawda mieści.
Zastępuje ono cudnie
Śpiew i złudny czar niewieści.
Już nie znęci mię spojrzenie
Twoich źrenic tak anielich.
Nawet usta twoje oddam
Za Falerna złoty kielich.
Za Falerna złoty kielich,
W którym słońce na dnie drzemie
Oddam wszystkie oddaliski,
Jakie w moim są haremie,
Oddam księżnę z Neapolu
O alabastrowem licu
I rozległe moje dobra,
Które leżą na księżycu.
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.