Wiosenny poranek

Otwieram okno... w duszę moją wsiąka
Niebo bez chmurki, jak niebieska łąka.
W nieskazitelnej, przeczystej przeźroczy
Błądzą me oczy.

Lazur niebiosów, słońce i pogoda
Śmieją się do mnie jak dziewczyna młoda,
A więc się staję cały własnym echem:
Cichym uśmiechem.

I uśmiechnięci tak trwamy oboje:
Przejasna nieba toń i serce moje.
W niebieskim morzu zatacza swe kółka
Czarna jaskółka.

Jest taka cisza wśród niebios jasności,
Że doleciałby do mnie głos z wieczności,
Tylko przybliżyć rękami drżącymi
Niebo do ziemi.

Chmurka zawisła nad wieżą kościoła
Jak zagubione skrzydło archanioła,
I wsiąka w błękit jak marzenie samo
Srebrzystą plamą.

Wszystko jest piękne: modra dal bez końca,
Ciche me serce, złoty potop słońca
I te jaskółki tańczące w błękicie...
O życie, życie!

Czytaj dalej: Do krytyków - Julian Tuwim

Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935. Wiersz został unowocześniony.