Chciałbym mieć mały sklepik z zabawkami
Nad jakąś rzeką i przy jakimś moście,
Przez który ludzie przechodzą codziennie,
Wracając z pracy.
Chciałbym mieć mały kramik z zabawkami
Dla starszych dzieci, którym życie smutne
I za którymi jak natrętny żebrak,
Troska się wlecze.
Nawet największy biedak lub mizerak
Mógłby do niego wstąpić po sprawunek,
Bo w moim sklepie grosz by kosztowała
Każda zabawka.
Temu, kto dawno już się śmiać zapomniał,
Dałbym pajaca z tak zabawną twarzą,
Że w pustce serca znów by zatrzepotał
Motyl uśmiechu.
Dla tych, co próżno marzą o podróżach,
Miałbym okręcik z łupiny orzecha,
Który w marzeniu wiózłby ich do krain
Wysp koralowych.
Tym, którzy cierpią z miłosnej tęsknoty,
Dałbym laleczkę z lokami złotymi,
Która za każdym pociągnięciem sznurka
Powiada: Kocham!
Miałbym w swym sklepie ptaszki śpiewające,
Bąki z ukrytą w środku pozytywką,
Ażeby wlewać w serca skamieniałe
Słodycz muzyki.
A na dodatek do mojej zabawki
Dałbym każdemu flakonik z kryształu,
W który schwytałem dar najbardziej cenny:
Troszeczkę słońca.
Źródło: Sygnały, r. 1934, nr 10 i 11.