Z Matejkowskiego niby zszedłeś płótna
I patrzysz na nas swą marsową twarzą.
A w oczach Twoich, co o Polsce marzą
Walczy z powagą jakaś dobroć smutna.
Do Twej postaci przystawałby kord,
Kontusz, karmazyn i lity pas słucki.
Lecz szarą kurtkę nosi pan Piłsudski
Wódz Legionistów — postrach russkich hord.
Przez długie lata wytężałeś słuch,
Marząc proroctwo dawne Wernyhory,
Że burzą polskie rozjęczą się bory
I z prochów świętych wstanie Mściciel-Duch.
Wiele w narodzie naszym było win
I sen z martwicą dokoła się szerzył.
Tyś jeden czekał cierpliwie i wierzył,
Że przyjdzie chwila na orężny czyn.
Rdzewiał po ścianach dziadów naszych kord,
Nad karkiem wnuków wisiał knut nieludzki.
Drzemała Polska — czuwał pan Piłsudski
Wódz Legionistów — postrach russkich hord.
Spadłeś jak piorun na ciemięzców kark
Gdy obrachunku wybiła godzina.
Kto czuł po polsku, słał ci swego syna
W sukurs ojczyźnie bez żalów i skarg.
Znużonych marszem, osłabłych od ran
Z niejednej dzieci swych wywlokłeś matni,
Godnym okazał się nasz wódz ostatni
Tych, co husaryę niegdyś wiedli w tan.
Jak lwy żołnierze twoji w atak szli,
Choć krew ściekała po koszuli chustach.
Więc Twe nazwisko dziś na wszystkich ustach
Gdzie tylko w piersi polskie serce tli.
W izbach wieszamy portretów twych płótna,
Skąd patrzysz na nas swą marsową twarzą.
A w oczach Twoich, co o Polsce marzą,
Walczy z powagą jakaś dobroć smutna.
Hej! znowu dzwoni wokół polski kord!
Skurczył się z lęku zły potwór kałmucki.
Wiedzie orlęta swoje pan Piłsudski
Wódz Legionistów — postrach russkich hord!
Źródło: Płomienie, Henryk Zbierzchowski, 1916.