Gdzie mam pisać? w domu żona
I codzienny życia szałas,
Gdy przychodzę do redakcji
Telefony, flirt i hałas —
Próżno szukam dzisiaj kąta,
Gdzie się życie me zapląta.
Każdy sobie, rzepkę skrobie,
To rozumiem doskonale —
Lecz do kąta samotnego
Ja się dziś tak strasznie palę,
Że szukając w Julii wzoru,
Chciałbym wstąpić do klasztoru.
I przeżyciem chwil bogaty,
Które rodzą się z uniesień,
Sadziłbym te cudne kwiaty,
Które wymyśliła jesień,
I wypijałbym bez końca
Złoto jesiennego słońca.
Krótką chwilę byłem wściekły,
Teraz znowu jestem cichy,
Marzą mi się jakieś usta
Mokre, niby róż kielichy,
Słodkie, jako małmazyja,
Którą nawet śmierć się spija.
Co się stanie, to się stanie,
W słońcu śmieje się firmament,
Oto moje winobranie,
Oto duszy mej testament.
W gwarnym i hałaśnym tłumie
Kto go pojmie i zrozumie?
Więc gdy słońce zachodzące
Złoci się wśród leśnych polan,
Tulę swą zmęczoną głowę
Do twych białych, dobrych kolan
I na serce, które bije
Składam twoich rąk lilije.
Źródło: Erotyki, Henryk Zbierzchowski, 1923.