Od Ciebie moja niech zabrzmi lira,
Twoją na zawsze strojona wiarą;
Znajoma Tobie moja myśl szczera
I usta zgodne z serca ofiarą.
Czym tchnę, co czują, co mię wzbić może,
Twoja to wola, Twoja moc, Boże!
Uczuciom moim Ty dodaj mocy,
Światła pojęciom, obrazom ducha.
Zaniechasz? gnuśnie mgła ślepej nocy
Ciąży nade mną, gruba i głucha.
Błyśniesz? aliści, wzbudzony, czuję,
Widzę coś, chwytam, gorę, wzlatuję.
Do Twojej Łaski ustawnie wzdycham:
Uroń tę znanej ducha pokorze.
Bez niej ja w czczości, więdnę, usycham,
Głowa jak kruchy kwiat na ugorze.
Ale gdy zrzęsisz hojną jej rosą,
Jak listki z pączka myśli się wzniosą.
Cóż, kiedy dzielna twórcy potęga
W bystrym umyśle ogień roznieci?
Posłuszny Dowcip, kędy chcesz, sięga,
I Cnota przy nim, i Sława leci.
Zapal, a między gwiazd Twoich kołem
I ja ognistym zabłysnę czołem.
Ale niech Pycha Twojego daru
Zna moc i zapał, i pęd wysoki.
Ten proszek, coś go z ziemi rozparu
Aż poza jasne wyniósł obłoki,
Utknięty w ostrze ognistej strzały,
Trudno Ci strącić w podziemne skały?