Ozdobo ziemi, Drzewo wspaniałe!
Jakich wyrazów i z jakiej miary
Wdzięczen użyję na twą pochwałą?
Czy ja sam tylko czuję twe dary?
Ach! niejednemu w drodze przygody
Służył twój owoc do pożywienia,
Niejeden słodkiej napił się wody
I spoczął w chłodzie twojego cienia!
O dobroczynne! cóż ci za noce?
Usta wdzięczności co życzyć mają?...
Czy, żebyś niosło piękne owoce? —
Któreż piękności twojej zrównają?
Czy, żeby liść twój gęsto-zielony
Odbijał żarkie słońca promienie?
Którejże milsza gęstość zasłony,
Jak ta, co twoje podają cienie?
Czy, żeby świeżość wody rzęsista
Grunt ożywiła, który cię wznosi? —
Jestże obfitsza i bardziej czysta
Nad tę, co stopę pnia twego rosi?
Jedno mi tylko zostaje życzyć,
Oby te płonki, twoje to plemię,
Mogły twym darom podobne liczyć
I równie jak ty ozdabiać ziemią!